Pół roku szukałam przepisu na bułki bez glutenu, jajek i mleka, które będą puszyste i smaczne. Takie jak te prawdziwe, pszenne buły, po które zawsze Tymek pędził jak torpeda, gdy tylko wchodziliśmy do sklepu spożywczego i których najbardziej mu brakowało odkąd drastycznie zmieniliśmy dietę. Wiedziałam, że to coś, co bardzo lubił (zresztą nie tylko on…) więc starałam się i testowałam kolejne przepisy. Ale wszystkie pseudo bułki w moim wykonaniu wychodziły po prostu ohydne. Dwie blachy nawet wylądowały w śmietniku 😛 Myślałam już, że to niemożliwe, gdy zdarzył się kulinarny cud. Natchnęła mnie Smakoterapia swoim przepisem na ryżową pizzę, która wyszła mi tak puszysta, że stała się inspiracją dla moich bułek idealnych. Metodą prób i błędów powstał więc przepis na bułki z ryżu, kaszy gryczanej niepalonej i mąki kukurydzianej, które robię z własnej, świeżo zmielonej mąki ryżowej i gryczanej oraz z mąki kukurydzianej z odrobiną skrobii, więc to przepis nie tyko ekologiczny ale i ekonomiczny.
Natychmiast dzielę się z Wami tym przepisem, bo doskonale wiem, że w diecie bez glutenu największe wyzwanie to znalezienie smacznego i zdrowego pieczywa!
Te bułki są naprawdę pyszne i o wiele bardziej wartościowe niż zwykłe bułki pszenne. Dlatego polecam je dla wszystkich dzieci! Nie tylko tych z nietolerancją glutenu czy celiakią. Testowane na moim synku, więc możecie mi wierzyć, że to nie byle co 😉
Ok, przyznaję, że to nie do końca tylko moja zasługa. Zdarzył się kolejny cud w mojej kuchni pojawił się mój wymarzony Thermomix TM5 🙂 Przygotowanie takich bułek (i chleba, bo z podanej porcji robię 6 wielkich bułek i bochenek chleba na kolejne 2 dni, bo bułki szybciej wysychają) trwa dosłownie 10 min. Plus oczywiście czas jaki spędzają w piekarniku. Najpiękniejsze jest to, że już nie muszę męczyć się z wyrabianiem ciasta i samo przygotowanie pysznego pieczywa to dosłownie 10 min i ogromne przyjemność! 🙂
Składniki:
100g ryżu (lub mąki ryżowej – ta z Biedronki sprawdza się wg mnie lepiej niż robiona w domu)
50g kaszy gryczanej niepalonej
250g mąki kukurydzianej Shaar (do kupienia np. w Rossmannie)
50g mąki ziemniaczanej
30g świeżych, pokruszonych drożdży
1 łyżeczka cukru trzcinowego
1 łyżeczka soli (najlepiej himalajskiej lub morskiej)
2 łyżki oliwy z oliwek
2-3 łyżki siemienia lnianego
300g wody
opcjonalnie łyżka nasion babki jajowatej / babki płesznik
Sposób przygotowania w Thermomixie:
Ryż i kaszę jaglaną mielę na mąkę przez 1 min. na obrotach ustawionych na 10. Mąkę przesypuję do innej miski.
Urządzenie myję i wlewam do niego wodę, drożdże oraz cukier. Thermomix nastawiam na 2 min. / 37 stopni / obroty na 2.
Dodaję wszystkie mąki, a także sól, olej i pozostałe składniki. Z doświadczenia wiem już, że lepiej dać ich mniej niż zbyt dużo! Urządzenie nastawiam na interwał (kłos zboża, czyli funkcję wyrabiania ciasta) na 3 min i włączam start. Gotowe ciasto rozkładam na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, starając się uformował owalne placki, przypominające kształt bułek. UWAGA! Dodaję wskazówkę – ciasto przekładane do keksówki na chleb, może być nieco rzadsze, ale to na bułeczki, musi być gęstsze, więc jeśli wahacie się czy się nie rozleje za bardzo, dodajcie odrobinę mąki kukurydzianej i jeszcze przez chwilę wyrabiajcie ciasto.
Zwilżonymi wodą dłońmi wychodzi to dobrze, a dodatkowo nie robi się twarda skorupa z wierzchu, więc warto pamiętać o zwilżeniu wierzchu bułek. Resztę ciasta przekładam do keksówki wyłożonej papierem do pieczenia i również wygładzam dłońmi, posypując chleb słonecznikiem, sezamem lub czarnuszką. Tak przygotowane bułki i chleb odstawiam na 30 min w ciepłe miejsce, aby ciasto drożdżowe wyrosło. Zazwyczaj chleb kładę na kaloryfer, a bułki zostawiam do wyrośnięcia na 20 min. W tym czasie nastawiam piekarnik na 170 stopni i czekam, aż się rozgrzeje. Po 20 min pieczenia bułeczki są gotowe 🙂
Wyjmuję je z piekarnika, a na ich miejsce trafia wyrośnięty chleb. Chleb piekę 50min. Na ostatnie 10 min chleb można wyjąć z formy i zostawić i zostawić w piekarniku w samym papierze, tak, by po zastukaniu w jego spód, wydawał tępy dźwięk (nie był miękki). Powinien już być zwarty i nie rozwalać się. Co dalej? Tylko jeść! Tak jak moi mężczyźni – dowody poniżej 😉 Smacznego! 🙂
Alicja