Co-sleeping, bo takim terminem określane jest wspólne spanie z dzieckiem to temat kontrowersyjny. Mimo, że każdy ssak od narodzenia potomka, trzyma je w nocy przy sobie i mimo, że w większości kultur kultywuje się na początku spanie dziecka z mamą, w naszej kulturze przez lata spanie z dzieckiem spotyka się z negacją. Może dlatego, że wraz z modą na mleko modyfikowane, nadeszła moda na kołyski i łóżeczka? Jego przeciwnicy twierdzą, że wspólne spanie rujnuje życie erotyczne i niszczy bliskość między rodzicami, a w dodatku powoduje, że rodzice się nie wysypiają. Dla zwolenników to wspaniały czas i naturalna odpowiedź na potrzeby dziecka, a także jeden ze sposobów na budowanie bliskości, który wcale nie niszczy relacji między dojrzałymi i świadomymi własnych potrzeb i emocji partnerami.
CO NA TO SPECJALIŚCI?
Większość psychoterapeutów docenia dziś ogrom zalet, płynących ze wspólnego spania. Wg Agnieszki Stein (wybitnej psychoterapeutki i propagatorki rodzicielstwa bliskości) aż 70% rodziców deklaruje, że śpi z dzieckiem. Zamiast głosić ogólne prawdy, Agnieszka Stein pięknie zachęca do tego, by uważnie przyglądać się dziecku i jego potrzebom (nie zapominając o swoich) i odpowiadać na nie. Natomiast profesor James J. McKenna, dyrektor Mother-Baby Behavioral Sleep Laboratory na Uniwersytecie Notre Dame, przekonuje, że wspólne spanie jest kluczowym aspektem, sprzyjającym budowaniu więzi. Amerykańska Akademia Pediatrii zachęca do spania z dzieckiem, zwracając jednak uwagę na zachowywanie zasad bezpieczeństwa, o czym wyczerpująco pisze Hafija.pl.
ZALETY WSPÓLNEGO SPANIA JAKO JEDNEGO Z FILARÓW RODZICIELSTWA BLISKOŚCI.
Wygoda karmienia piersią i brak potrzeby wstawania w nocy do głodnego dziecka! To właśnie pierwsza z zalet wspólnego spania z maluszkiem, której sama doświadczyłam. Wspólne spanie zdecydowanie sprzyja nocnym karmieniom. Kolejną zaletą jest lepsza odporność wynikająca z kontaktu z niektórymi bakteriami i zarazkami od rodziców, z którymi maluszek ma styczność w ciągu nocy. Poczucie bezpieczeństwa, a dla nas natychmiastowa kontrola, czy przypadkiem dziecko się nie zmoczyło lub czy nie ma gorączki. Wg badań, zarówno u matek jak i u dzieci śpiących z rodzicami występuje o wiele niższy poziom hormonu stresu. Mamy też dowody na to, że osoby, które w dzieciństwie spały z rodzicami, mają większe poczucie własnej wartości, lepsze zdrowie psychiczne i są spokojniejsze. Ludzie tacy szybciej stają się samodzielni i niezależni.
EWOLUCJA SPANIA W NASZYM DOMU
Gdy Tymek był maleńki, po każdym karmieniu odkładałam go do łóżeczka, postawionego tuż przy naszym łóżku. Spał sobie w nim spokojnie do kolejnego kp. Znów go karmiłam, tuliła i kładłam do snu, w który spokojnie wchodził. Gdy miał 4m zaczęłam karmić go na leżąco i zmiana ta była dla mnie wybawieniem jeśli chodzi o moją wygodę! Zwłaszcza, że po kolejnych kilku miesiącach, Tymek nauczył się obsługiwać samodzielnie i nieraz budziłam się, gdy już pił mleczko z mojej piersi. Zaczął z nami spać gdy miał 8 miesięcy. Była to nasza odpowiedź na jego potrzebę, która zdawała mi się naturalna, bo skoro do 18mż dziecko jest przekonane, że stanowi jedność z mamą, to potrzebuje jej bliskości. Kierował mną instynkt, który okazał się być poparty naukową wiedzą. Stwierdziłam – najlepiej! 🙂 Dziś Odkąd Tymon ma swoje łóżeczko (dostał je gdy miał 2 latka) zasypia w nim. Składał je razem z tatą i dziadkiem i od pierwszej nocy dumnie kładł się do niego. Od trzech miesięcy ma swój własny pokój. Zasypia w nim, a w środku nocy słyszę tupot małych stóp (Tymek idzie do nas) i tupot małych łapek (Molly biegnie za nim :)) i do rana śpimy razem, we czwórkę! I dla nas jest to ok! Wiem, że tak samo jak Tymek przestał pić mleko w wieku 22 miesięcy, gdy będzie gotów, przestanie do nas przychodzić w nocy. Ale póki szuka naszej bliskości, a my jesteśmy gotowi mu ją dawać – mamy noce pół na pół – osobno i razem.
Mimo, że czasami budzimy się niezbyt wypoczęci, wspólne pobudki są wspaniałe. Jestem pewna, że tak samo jak z odstawianiem od piersi, gdy Tymon będzie gotów na samodzielne spanie do samego rana, po prostu zacznie przesypiał całe noce we własnym łóżku. Zresztą czasami już tak się dzieje, więc wierzę, że to kwestia chwili. Dla nas w tej chwili wspólne spanie nie jest tak bardzo uciążliwe, by nie godzić się na nie. Jak będzie jutro? Nie wiem. Po mniej wygodnej nocy, która raz na jakiś czas się zdarza, rozmawiamy o odprowadzeniu Tymka do jego pokoju, ale póki co pozwalamy mu do nas przychodzić. Co co do bliskości i relacji z partnerem, to uważam, że jeśli rozmawiacie ze sobą szczerze, a dziecko nie jest zasłoną dymną przed bliskością, to wspólne spanie niczego nie rujnuje. Josper Juul, mój ulubiony duński psychoterapeuta i autor wielu wspaniałych książek dla rodziców, pierwszym dzieckiem w rodzinie nazywa relację między rodzicami, o którą musimy dbać i o której nie możemy zapominać. Dla mnie to ma sens. A jak to jest u Was? 🙂
Alicja
Linki do tekstów, które polecam:
http://www.poza-schematem.com.pl/index.php/artykuly/kontrowersje-wokol-spania-z-dzieckiem/
http://www.edziecko.pl/poleca/1,157108,18826327,kontrowersje-spanie-z-dzieckiem.html
http://dziecisawazne.pl/spicie-z-dzieckiem-czyli-jak-to-jest-w-praktyce/
Ps. Nie jest to tekst naukowy. Powstał w oparciu o moje własne doświadczenia i przekonania oraz o wiedzę autorytetów, których wspominam w treści mojego posta.