Gdy byłam dzieckiem, żyłam w przekonaniu, że cała polska w niedzielę je rosół, a na drugie danie kluski z jakimś mięchem i modrą (kiedyś mówiłam mądrą ;)) kapustą lub mizerią. Byłam też pewna, że w każdym domu kluski wyglądają i smakują dokładnie tak jak w moim. Oczywiście, szybko odkryłam, że to śląski specjał, a nawet na samym śląsku kluski są przygotowywane przynajmniej na dwa sposoby. W ubiegły weekend byłam z Tymkiem u moich rodziców. Babcia zaangażowała go do robienia klusek, o których istnieniu sama totalnie zapomniałam. Wiecie jaka to była frajda dla Tymka, który turlał z babcią kuleczki z masy ziemniaczanej, a później liczył je (choć moja mama zawsze mówi, że nie powinno się ich liczyć, żeby się nie rozgotowały ;)) i robił w każdej z nich dziurkę? To świetna zabawa sensoryczna i pomysł na wspólne gotowanie, a jej efekty są pyszne i satysfakcjonujące dla maluchów, więc zdradzę Wam patent na pyszne klusku śląskie mojej mamy.
Składniki:
Garnek ugotowanych, osolonych ziemniaków (tyle ile normalnie gotujecie dla odpowiedniej ilości osób w Waszych domach)
mąka ziemniaczana
jajko
Ziemniaki rozgniatamy na gładkie puree. Przekładamy do miski i dzielimy na 4 równe części. Jedną z nich wyjmujemy i kładziemy na resztę rozgniecionych ziemniaków, a w jej miejsce wsypujemy mąkę ziemniaczaną (tak by mąka wypełniła ćwiartkę lub ciut mniej – w zależności od wilgotności ziemniaków). Jeśli mąki jest za dużo, ciasto się rozsypuje. Musi nam wyjść plastyczna masa, która ładnie się formułuje w kulki. Kolejne kluseczki układamy na oprószonej mąką ziemniaczaną desce.
W dużym garnku zagotowujemy lekko osoloną wodę. Do gotującej wody delikatnie wkładamy kluski i czekamy aż woda ponowni się zagotuje. Zmniejszamy ogień i po wypłynięciu klusek na wierzch, delikatnie mieszamy je przez moment drewnianą łyżką i zostawiamy jeszcze na chwilę. Po około 3 minutach, gdy widzimy, że kluski trochę urosły, wyjmujemy je z garnka. Dla pewności warto jedną wyjąć, rozkroić i sprawdzić, czy jest już ugotowana. I gotowe! 🙂
Idealne na niedzielny obiad! Smacznego! 🙂
Alicja
Ps. Wersja dla alergików, którzy nie mogą białka jaja kurzego albo całego jaja – to wyzwanie, które zamierzam podjąć dala moment. Mam pomysł, żeby jajko zastąpić siemieniem lnianym zalanym wrzątkiem, którego używam do robienia chleba i tam sprawdza się świetnie. Jak tylko zdołam to jakoś wykonać, napiszę Wam o efektach. 🙂