Artykuł Bezglutenowe i beznabiałowe szychy, czyli ekspandowany ryż w gorzkiej czekoladzie. O co w tym chodzi? pochodzi z serwisu Alicja Janosz Dzieciom.
]]>
Zanim napiszę jak je zrobiłam, chcę wyjaśnić Wam czym jest ekspandowanie. Sama się nad tym zastanawiałam, więc przeszukałam szybko internet i mogę wreszcie zabłysnąć Ekspandowanie to po prostu poddanie ziaren działaniu gorącej pary, więc proces ten dzieje się bez wykorzystania jakiejkolwiek chemii. To świetna wiadomość! Druga jest taka, że aby móc ekspandować ziarna, muszą być ono całe. Więc większość cennych składników ziaren będzie zachowana. A to znaczy, że mamy genialny deser dla maluchów (i nie tylko), w którym dostają mega zdrowe ziarna amarantusa, prosa (czyli jaglanki), komosy wyżowej lub gryki. I z tymi „dmuchańcami” możemy zrobić dokładnie to samo co z dmuchanym ryżem
Składniki:
Około 100g ryżu ekspandowanego
1 gorzka czekolada
Duża łyżka masła klarowanego lub oleju kokosowego
Opcjonalnie łyżka miodu albo innego słodzidła
Wykonanie:
Czekoladę z tłuszczem rozpuść w kąpieli wodnej albo w Thermomix’ie. Dodaj miód i wymieszaj. Ryż wsyp do miski i zalej roztopioną masą. Całość dokładnie wymieszać.
Jeśli do wykonania tego użyjemy krówek, które roztopimy z czekoladą i masłem, to z pewnością już nie będzie potrzeby dosładzania całości, a masę ładnie uda nam się rozłożyć na papierze do pieczenia mokrymi dłońmi, formułując z niej kulki czy szyszki. Ale bez krówek, całość się rozpada. Temu posłużyłam się foremkami do muffinek, które wypełniłam czekoladowym ryżem.
Całość wzięłam do koleżanki i u niej włożyłam do lodówki. Po godzinie można już było z łatwością wyjąć moje „brzydale” z foremek. Ponieważ to było przyjęcie Halloween’owe, wizualnie pasowały wprost idealnie Takie robale
Ale są naprawdę bardzo smaczne, więc będę je robić pewnie nie raz.
I Wam życzę smacznego!
Artykuł Bezglutenowe i beznabiałowe szychy, czyli ekspandowany ryż w gorzkiej czekoladzie. O co w tym chodzi? pochodzi z serwisu Alicja Janosz Dzieciom.
]]>Artykuł ’Nutella’ ze śliwek? To możliwe! pochodzi z serwisu Alicja Janosz Dzieciom.
]]>
Składniki:
1,5kg śliwek węgierek
3/4 szklanki cukru trzcinowego
laska cynamonu (ewentualnie troszkę wanilii)
100g ciemnego kakao lub jedna gorzka czekolada, roztopiona w kąpieli wodnej
Wykonanie w Thermomix’ie:
Śliwki wyjemy i wyciągamy z nich pestki. Umieszczamy je w naczyniu Thermomix. Naczynie nastawiamy na 20min/Varoma/obrony nr 1. Po tym czasie dodajemy kakao i cukier. Miksujemy na gładką masę 30 sekund na maksymalnych obrotach. Dorzucamy laskę cynamonu i urządzenie ustawiamy na kolejne 30min/Varoma/obroty nr 1. Na końcu wyjmujemy laskę cynamonu i przelewamy gotową masę do wyparzonych słoiczków.
Bez Thermomix’a:
Śliwki wyjemy i wyciągamy z nich pestki. Umieszczamy je w garnku z grubym dnem i gotujemy, co chwilę mieszając. Po pół godziny dodajemy kakao i cukier. Miksujemy melakserem na gładką masę, a następnie dodajemy laskę cynamonu i gotujemy przez około godzinę, co chwilę mieszając. Przelewamy do wyparzonych słoiczków i studzimy. Później już tylko pozostaje zjedzenie…
Słoiczki z czeko-śliwką można pasteryzować, albo podzielić się z sąsiadkami i szybko wyczyścić słoiczki
SMACZNEGO!
Artykuł ’Nutella’ ze śliwek? To możliwe! pochodzi z serwisu Alicja Janosz Dzieciom.
]]>Artykuł Jaglane A’la Rafaello, które zniknęło szybciej, niż zdążyłam zrobić zdjęcia ;) pochodzi z serwisu Alicja Janosz Dzieciom.
]]>
ZDJĘCIA GOTOWEGO CIASTA DODAM, JAK TYLKO ZNÓW JE POPEŁNIĘ (ZA KILKA DNI NA BANK ;)) PRZEPIS JUŻ WRZUCAM, BO OBIECAŁAM KOLEŻANKOM!
Ja robię je tak:
Szklankę (250ml) kaszy jaglanej podprażam w garnku z grubym dnem, a następnie trzykrotnie przelewam bieżącą wodą. Kaszę zalewam 200ml napoju kokosowego i 200ml napoju migdałowego (lub innych roślinnych napojów z kartonika, które lubicie) i gotuję na małym ogniu przez około 10min. Na kolejnych kilka min. pozostawiam pod przykryciem, tak, aby jaglanka się ładnie rozgotowała.
Do jaglanki dodaję 400g wiórków kokosowych (warto zwrócić uwagę przy zakupie, żeby nie były siarkowane), puszkę mleka kokosowego, 3 łyżki oleju kokosowego i 100g cukru trzcinowego (ewentualnie ksylitolu lub stewii). Całość blenduję, a że lubię konsystencję gładkiej masy, przypominającej sernik, tę masę blenduję tak długo, aż uzyskam oczekiwany efekt Ja podzieliłam sobie składniki na pół i blendowałam je w Thermomix’ie. Blenderem ręcznym trzeba będzie trochę powalczyć, aby kosystencja masy była naprawdę gładka i kremowa, przypominająca mój wytęskniony sernik
Foremkę lub naczynie, w którym chcemy umieścić ciacho, natłuszczamy olejem kokosowym. Masę przekładamy i wyrównujemy wierzch. Posypujemy np. migdałami, wiórkami kokosowymi i borówkami/malinami. Już wiem, że następnym razem z wierzchu poleję go roztopioną gorzką czekoladą a na niej ułożę pokrojone truskawki. Można też zaszaleć i zrobić do tej masy spód na bazie nerkowców, słonecznika, daktyli etc. Ale się rozmarzyłam.. Do kawy takie ciacho jest idealne. A dla maluchów? Najlepszy sposób na zaserwowanie królowej kasz
Alicja
Artykuł Jaglane A’la Rafaello, które zniknęło szybciej, niż zdążyłam zrobić zdjęcia ;) pochodzi z serwisu Alicja Janosz Dzieciom.
]]>Artykuł Czym jest BLW i jak to się stało, że moje dziecko lubi jeść? pochodzi z serwisu Alicja Janosz Dzieciom.
]]>
KIEDY ZACZĄĆ?
Gdy dziecko siedzi w krzesełku w pozycji pionowej i zaczyna samodzilnie chwytać rączkami kawałek jedzenia oraz prowadzić rączkę do buzi. Dzieje się to najwcześniej w 6mż dziecka lub trochę później. Dopiero wtedy układ pokarmowy maluszka jest gotowy na to, by strawić inny pokarm niż mleko mamy. UWAGA! Nigdy nie karmimy dziecka w leżaczku, bo zwiększamy ryzyko zadławienia się. Dlaczego? Zjedzcie obiad leżąc na leżaku plażowym… I wszystko jasne
CO JEST POTRZEBNE?
– krzesełko do karmienia. Najlepiej takie, które można dosunąć do stołu, na którym jedzą rodzice. Integracja podczas jedzenia jest wspaniałą metodą zachęcania malucha do próbowania nowych smaków.
– śliniak lub kaftanik z rękawkami.
– ręczniki papierowe
– dobre nastawienie i brak ciśnienia
– naczynia dla malucha. Ja startowałam z zestawem z Ikea, ale zakochałam się w zastawie z Zara Home, kupionej na wyprzedaży. Nie chodzi tylko o stronę wizualną i odpowiednią wielkość (ikeowskie talerzyki są wg mnie za małe), ale o materiał z jakiego są wykonane. Nie widać na nich praktycznie śladów użytkowania. Jestem w szoku! Przy BLW maluchy jedzą rączkami, ale mała łyżeczka czy widelczyk z pewnością też się przydadzą.
– warto przypomnieć sobie zasady ratowania i wiedzieć co robić, gdyby malec się zadławił i nie mógł złapać oddechu.
– kubeczek z wodą. Gdy rozpoczynamy rozszerzać dietę maluchowi – wprowadzamy też wodę.
– no i jedzenie
JAK ZACZĄĆ?
Dziaci naśladują dorosłych we wszystkim – i to cały sukces tego, że dzieci, którym nie wpycha się jedzenia, ale pozwala na samodzielną jego naukę, jedzą chętniej. Tymek zaczął siedzieć z nami przy stole gdy miał 6,5 miesiąca. Obserwował co my robimy i sam zaczął testować zawartość swojego talerza. Nie musieliśmy go przekonywać do otwierania buzi i wciskać mu papek patentami na lecący samolocik, czy szantażyk – za babcię, za dziadiusia itd.
Pierwsze pokarmy stałe podawałam mu mniej więcej pół godziny – godzinę po kp, czyli tak by nie był dopiero co po jedzeniu, ale też by nie był głodny i wściekły. Aby jedzenie było przyjemną zabawą – bo tym jest na początku i z tym trzeba się pogodzić Dzieci pięknie rozwijają swoje zdolności sensoryczne (a matki – porządkowe ;)) i to również zaleta BLW. Warto też zaproponować ten posiłek z rana, lub około południa, bo w razie gdyby maluszka po jakimś jedzeniu miał zaboleć brzuszek, to wydarzy się to popołudniu, a nie w środku nocy.
JAKIE PRODUKTY WPROWADZALIŚMY JAKO PIERWSZE?
Jakie potrawy wybraliśmy na start? Warzywa ugotowane na parze i pokrojone w słupki, owoce i kaszę jaglaną (na początku gotowaną na wodzie) z ugotowanym jabłkiem czy świeżym bananem. Stopniowo próbował nowych rzeczy, a ja nie miałam ciśnienia, aby najadał się produktami stałymi, bo wiedziałam, że do 1 rż. wciąż podstawą jego pożywienia jest moje mleko. Po 8 mż. zaproponowaliśmy mu rybę i mięso. Po gluten sięgnął w 9 mż. gdy byliśmy w pizzerii i zaczął ciamkać ciasto z pizzy. Dziś jesteśmy bezglutenowcami z powodu mocnej nietolerancji pokarmowej, ale wiedząc jaka jest jakość pszenicy, nie wprowadzałabym jej dziś do diety wcale. Ale to moje subiektywne zdanie. Wracając do tematu BLW – polecam Wam genialne książki, które pozwoliły mi nie stresować się tym, czy moje dziecko je za mało etc. To moim zdaniem pozycje obowiązkowe dla każdego rodzica, którego maluszek zaczyna jeść Z moich odkryć – jest tylko jedna rzecz instant, po którą chętnie sięgałam w tamtym czasie. To czeskie kaszki 'Nominal’. Wrzucone do ciepłego mleka roślinnego lub soku jabłkowego, z dodatkiem niesiarkowanych rodzynek, daktyli czy żurawiny (oczywiście nie na sam start ;)) – mega słodycz i pychota!
CZEGO UNIKAŁAM?
Produktów, które wzdymają. Czyli humms czy kapusta kiszona wjechały u nas na stół nieco później. Na starcie warto zaczynać od 1-3 produktów jednocześnie, zamiast serwować złożone dania. Dlaczego? Jeśli coć maluszka uczuli lub wywoła ból brzuszka, będziemy wiedzieć, który to produkt. Oczywiście, nie stosowałam wysoko-przetworzonych produktów. Sporadycznie zdarzało mi się dać Tymkowi, zwłaszcza w podróży, słoik Hippa lub Babydream’a, ale i u tych producentów warto samemu czytać skład i wybierać rozsądnie. A! Sezonowe owoce ze sprawdzonych miejsc mroziłam w dużych ilościach, dzięki czemu zawsze do kaszki wsypywałam Tymkowi garść swoich dobrodziejstw I wierzcie mi, że składowo i smakowo (jestem pewna ;)) były o niebo lepsze od tych sklepowych gotowców.
Jestem za tym, aby promować zdrowe nawyki żywieniowe – wówczas małe dziecko może śmiało jeść to samo co reszta rodziny (oczywiście bez soli, jeśli mówimy o maluchach). Tak było u nas. Nie stroniliśmy też od zup, bo kocham zupy, a jako zmarzluch i wrażliwiec pokarmowy, uważam, że są największym dobrodziejstwem w trakcie jesieni i zimy, jakie może istnieć. Dlatego Tymon dostawał zupy praktycznie od samego początku jego poza-mlecznej diety. Nie był więc do końca tylko i wyłącznie dzieckiem BLW, ale zawsze gdy odwracał buzię i pokazywał mi, że już nie chce jeść, odstawialiśmy miseczkę z dwiema łyżeczkami – jego i moją.
Czy warto sięgać po książki z przepisami dla dzieci? Uważam, że warto uczyć się kształtować nasze menu w sposób mądry, tak, by było zdrowe i różnorodne, wówczas dziecko spokojnie może jeść to samo co jedzą rodzice. Oszczędzamy czas i pieniądze pewnie też, bo nie gotujemy kilku różnych dań, ale jedno na wszystkich domowników. Więc generalnie, książki i blogi z dobrymi przepisami – nie tylko dla dzieci, wskazane Dostrzegam jedną zasadę:
Jak jedzą rodzice – tak będą jadły ich dzieci.
Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której my z Bartkiem opychamy się syfiastym, wysoko-przetworzonym żarciem, podczas gdy wymagamy od naszego synka by on jadł warzywa na parze z ekologiczną rybką. Powtórzę więc jeszcze raz, że dziecko uczy się naśladując dorosłych. Zacznijmy więc od siebie i prześwietlenia swojej diety. A obecność malca, który zaczyna poznawać smaki, jest ku temu znakomitym powodem.
Dziś Tymek ma 3,5 roku, menu bogatsze niż niejeden nastolatek i zazwyczaj spory apetyt, choć zdarzają się dni podczas których jedzenie może nie istnieć. Ale najfajniejsze jest to, że nie boi się próbowania nowych potraw, a my widzimy, że jedzenie nie jest dla niego jedynie koniecznością by przetrwać, lecz prawdziwą przyjemnością i celebracją smaków, kolorów i faktur.
Alicja
Ps. Jeśli chcecie jednak znaleźć konkretne pomysły na potrawy, to polecam Ala’Antkowe BLW oraz dwie książki Asi Agner i Ani Piszczek, których jestem posiadaczką. Są pięknie wydane i dają mnóstwo inspiracji, choć u nas wszystkie przepisy z jajkami, nabiałem czy glutenem odpadają, a sporo ich w Al’aAntkowych przepisach.
Można też nabyć książkę kucharską BLW – tych samych autorów, co wspomniana przeze mnie książka „Bobas Lubi Wybór”, ale nie miałam jej w rękach, więc nie wiem jakie są w niej przepisy.
Na dziecisawazne.pl przeczytacie o zaletach BLW bardzo fajny, gościnny wpis autorek bloga babyledweaning.pl. Gorąco polecam! I polecam też Prawdy i kity o BLW u Hafija.pl Jak dla mnie wyczerpująco ujęty temat.
Pisząc ten tekst, posiłkowałam się stronami: dziecisawazne.pl oraz babyleadweaning.pl
Artykuł Czym jest BLW i jak to się stało, że moje dziecko lubi jeść? pochodzi z serwisu Alicja Janosz Dzieciom.
]]>Artykuł Sok z jarmużu z wyciskarki wolnoobrotowej. pochodzi z serwisu Alicja Janosz Dzieciom.
]]>
Zaczęło się od rozmów z moją przyjaciółką, która mieszka w Belgii. To Agatka jakieś dwa lata temu opowiedziała mi o swojej inwestycji w wyciskarkę wolnoobrotową. Wysłuchanie jej argumentacji wystarczyło, bym zapragnęła takiej samej wyciskarki. Pogrzebałam jeszcze w sieci i znalazłam wiele artykułów, których treść przekonała mnie do reszty, że warto zainwestować w wyciskarkę zamiast używać sokowirówki. Jeśli same się zastanawiacie, gorąco Wam polecam dwa teksty na surojadek.com, poświęcone temu tematowi, bo są ogromnie wyczerpujące i autorka bazuje na dużej ilości wiarygodnych myślę źródeł. Bo to mądra kobieta jest
Sama kupiłam pionową wyciskarkę Hurom (można taką kupić od około 1300zł), ale wiem, że również Kurvings (od 1400zł) jest bardzo dobra. Moja wyciskarka mogłaby mieć nieco większy wlot, ale poza tym jest bardzo prosta w obsłudze i łatwo się ją składa, rozkłada i myje. Używam jej od ponad roku i zacięła mi się zaledwie ze 3 razy, a soki robię regularnie. Najlepsze jest to, że radzi sobie z liśćmi szpinaku czy bohatera mojego dzisiejszego tekstu – jarmużu! I choć pewnie sporo błonnika zostaje w pulpie, którą wyrzucam (choć wiem, że niektórzy i ją wykorzystują), to mamy w diecie wystarczającą ilość błonnika, a nasze soki są czyściutkie od wszelkich farfocli i wchodzą gładko nawet 3-latkom
Naszym ulubionym sokiem z jarmużem w roli głównej jest taki oto sok:
kilka gałązek jarmużu
ananas
gałązka selera naciowego
ewentualnie jabłka / gruszki / kiwi / pomarańcze
Czasem do tego zestawu dodaję natkę pietruszki, ale tak jak seler naciowy, zdaniem mojego męża dominuje smak soku, więc musicie same przetestować, czy wasi domownicy to łykną Lubię też dodać kawałek świeżego imbiru, ale Tymka niestety jeszcze pali w język, więc dla niego robię wersję łagodną.
No to na zdrowie!
Alicja
Artykuł Sok z jarmużu z wyciskarki wolnoobrotowej. pochodzi z serwisu Alicja Janosz Dzieciom.
]]>Artykuł Kluski śląskie. pochodzi z serwisu Alicja Janosz Dzieciom.
]]>
Składniki:
Garnek ugotowanych, osolonych ziemniaków (tyle ile normalnie gotujecie dla odpowiedniej ilości osób w Waszych domach)
mąka ziemniaczana
jajko
Ziemniaki rozgniatamy na gładkie puree. Przekładamy do miski i dzielimy na 4 równe części. Jedną z nich wyjmujemy i kładziemy na resztę rozgniecionych ziemniaków, a w jej miejsce wsypujemy mąkę ziemniaczaną (tak by mąka wypełniła ćwiartkę lub ciut mniej – w zależności od wilgotności ziemniaków). Jeśli mąki jest za dużo, ciasto się rozsypuje. Musi nam wyjść plastyczna masa, która ładnie się formułuje w kulki. Kolejne kluseczki układamy na oprószonej mąką ziemniaczaną desce.
W dużym garnku zagotowujemy lekko osoloną wodę. Do gotującej wody delikatnie wkładamy kluski i czekamy aż woda ponowni się zagotuje. Zmniejszamy ogień i po wypłynięciu klusek na wierzch, delikatnie mieszamy je przez moment drewnianą łyżką i zostawiamy jeszcze na chwilę. Po około 3 minutach, gdy widzimy, że kluski trochę urosły, wyjmujemy je z garnka. Dla pewności warto jedną wyjąć, rozkroić i sprawdzić, czy jest już ugotowana. I gotowe!
Idealne na niedzielny obiad! Smacznego!
Alicja
Ps. Wersja dla alergików, którzy nie mogą białka jaja kurzego albo całego jaja – to wyzwanie, które zamierzam podjąć dala moment. Mam pomysł, żeby jajko zastąpić siemieniem lnianym zalanym wrzątkiem, którego używam do robienia chleba i tam sprawdza się świetnie. Jak tylko zdołam to jakoś wykonać, napiszę Wam o efektach.
Artykuł Kluski śląskie. pochodzi z serwisu Alicja Janosz Dzieciom.
]]>Artykuł Smakoterapia – książka dla mnie idealna! pochodzi z serwisu Alicja Janosz Dzieciom.
]]>
Bez glutenu, nabiału i cukru – można przeczytać na okładce. Książka ma aż 351 tron, więc jest sporą skarbnicą przepisów, opatrzonych klimatycznymi zdjęciami, które mocno działają na kubki smakowe. To książka dla wszystkich, którzy chcą odżywiać swoje organizmy tym, co wartościowe. Jestem przekonana, że jelita są najważniejsze w kwestii naszej odporności. Iwona jako trenerka i edukatorka żywienia potrafi pięknie wprowadzić swoich czytelników do swojej kuchni, pełnej wspaniałych odkryć, połączeń smaków i aromatów, a także „patentów” na te wszystkie dania pełne dobrodziejstwa.
W Smakoterapii znajdziecie mnóstwo przepisów na dania bez nabiału (mleka roślinne, jogurty, kefiry, śmietany a nawet twarożki czy mozarellę), bez glutenu (szereg przepisów na chleby i chlebki, słodkie i wytrawne bułki, na ciasta pierogowe i makarony), na zimno (różnorodne przepisy na potrawy roślinne na zimno, pasty, przekąski, sałatki) oraz na ciepło (dania obiadowe i ciepłe dodatki do dań). Jest pięknie wydana, a jej siła tkwi w autentyźmie i dobrym smaku nie tylko w kwestii kulinarnej Osobiste teksty, wprowadzające do każdego przepisu, zbliżają nas do autorki i powodują, że książkę tę można studiować leżąc wieczorem na kanapie i mieć z tego prawdziwą przyjemność. Czyta się ją jak dobry poradnik
Od 5 miesięcy, odkąd jestem świadoma nietolerancji pokarmowych mojej rodziny, choć zdawało mi się, że wcześniej nasza kuchnia była całkiem zdrowa, gotuję totalnie inaczej. Książkę Iwony traktuję jako kulinarną biblię w mojej nowej, turbo zdrowej kuchni. Kuchni, która zwłaszcza na etapie zmiany wymagała mojego zaangażowania, czasu, uwagi i odwagi na eksperymenty. Ale okazuje się, że rezygnacja z tradycyjnych produktów nich nie oznacza braku możliwości jedzenia podobnych rzeczy. Bo wiele z nich można stworzyć z całkiem innych składników, a efekt jest zaskakująco pyszny! Gdy widzę moich chłopaków zajadających się chlebem, który sama upiekłam z własnoręcznie zrobionym hummusem czy twarogiem z nerkowców, pizzą z mąki ryżowej albo jaglanką w milionie odsłon, wiem, że warto było i warto wciąż jest się starać
Gorąco polecam Wam tę książkę i zachęcam do eksperymentów kulinarnych z Matką Sakoterapią. Jestem przekonana, że gotowanie z nią pójdzie Wam śpiewająco!
Alicja
Artykuł Smakoterapia – książka dla mnie idealna! pochodzi z serwisu Alicja Janosz Dzieciom.
]]>Artykuł Batoniki mocy / daktylove. pochodzi z serwisu Alicja Janosz Dzieciom.
]]>Takie batoniki, jak widać po sklepach i stacjach benzynowych, opanowują nasz kraj! Są wszechobecne! I wcale nie dziwi mnie ich popularność, bo nie dość, że są super zdrowe, to i pyszne! Niestety ich cena nie jest zbyt niska. Produkując całą tabliczę batonów w domu, myślę, że sporo zaoszczędzamy, nawet gdy używamy dobrych i fajnej jakości składników. Poza tym możemy dodawać i eliminować poszczególne składniki wg własnych potrzeb i upodobań, no, może poza daktylami ;). Ważne wydaje mi się jedynie to, żeby wszelkich pozadaktylowych składników było objętościowo przynajmniej tyle samo co daktyli Więc do dzieła!
Daktyle (opakowanie 400 gram) wsypuję do miski i zalewam wrzątkiem. Pozostawiam na kilka minut. W tym czasie pozostałe składniki wsypuję na patelnię i na średnim ogniu podprażę, co chwilę mieszając:
1/3 opakowania płatków jaglanych (opakowanie 200 gram)
pół szklanki słonecznika (lub więcej)
3 łyżki siemienia lnianego
3 łyżki sezamu (ja używam czarnego)
3 łyżki popingu z amarantusa
3 łyżki nasion chia
Daktyle odsączam z wody i dodaję do nich wszystkie podprażone nasiona. Do tego dodaję:
garść orzechów nerkowaca
garść migdałów
dwie łyżki kakao/karobu
dużą łyżkę oleju kokosowego
Całość blenduję. Gotową gęstą masę umieszczam w małej, gumowej, prostokątnej foremce. Posypuję jagodami goji i słonecznikiem (lekko wgniatam je dłonią w batony, żeby później z nich nie spadały). Wkładam do zamrażarki na minimum 2h, a po wyjęciu kroję na cieńkie paski i… wcinamy!
Na koniec jeszcze dodam, że genialny patent z podprażeniem płatków jaglanych mam od Asi – cudnej przedszkolanki Tymka Na surowo płatki jaglane smakują wg mnie jakoś papierowo (czyt. są obrzydliwe :P). Batony Mocy śmiało można wziąć ze sobą do pracy, szkoły, przedszkola czy w trasę koncertową W chwili zmęczenia naprawdę dodadzą Wam zdrowej energii!
Alicja
Artykuł Batoniki mocy / daktylove. pochodzi z serwisu Alicja Janosz Dzieciom.
]]>