Jestem niecierpliwcem. Dlatego odkąd sama zaczęłam piec pieczywo (9 miesięcy) wciąż posiłkuję się drożdżami. Dwa razy tylko, na samym początku naszego nowego sposobu odżywiania się, popełniłam chleb z kaszy gryczanej. Później odkryłam mąkę ryżową, która rośnie na drożdżach niemalże jak pszenica i wciąż tylko zmieniałam proporcje mąk (ryżowej, gryczanej, jaglanej, kukurydzianej i ziemniaczanej), produkując jaśniejsze i lżejsze pieczywo. Kilka dni temu postanowiłam wyprodukować własny zakwas i upiec chleb, który naprawdę będzie zdrowy. Bo jak pewnie wiecie, drożdże najzdrowsze niestety nie są. I tak, z inspiracji kilkoma różnymi przepisami, które przewertowałam w sieci, powstała moja wersja chleba gryczano-jaglanego za zakwasie. Jest to chleb idealny dla małych i dużych alergików, który nie wolno jeść drożdży, glutenu, jaj i nabiału. No ideał! 😉
DO DZIEŁA!
100 gram kaszy gryczanej niepalonej zmieliłam w Thermomix’ie na mąkę (w sumie zużyjemy 200g)
100 gram kaszy jaglanej – również zmieliłam na mąkę (również będzie potrzebne 200g)
Obie mąki wsypałam do jednej miski, zalałam letnią, wystudzoną wodą przegotowaną, tak, by w całości była przykryta i zamieszałam drewnianą łyżką. Odstawiłam miskę przykrytą ściereczką w ciepłe miejsce na 24h, ale co jakiś czas sprawdzałam poziom wody, by w razie gdyby mąka wystawała ponad powierzchnię wody, uzupełnić ją.
Po 24h godz. dodałam kolejną, taką samą ilość mąki gryczanej i jaglanej i znów uzupełniłam letnią, przegotowaną wodą, tak by było jej trochę ponad powierzchnią mąk. I znowu odstawiłam i znów sprawdzałam jak mi się przypomniało 😉
Po tym czasie zakwas ma specyficzny (no właśnie), kwaskowaty zapach 🙂
Wtedy dodajemy:
2 łyżki wody z ogórków
pół łyżeczki soli himalajskiej
2 łyżki siemienia lnianego / babki płesznik (co wolicie – oba mają dużo błonnika i działają jak 'glut’)
3 łyżki mąki ziemniaczanej
2-3 łyżki nasion chia
2 łyżki sezamu (ja używam czarnego)
2 łyżki pestek słonecznika / dyni i jakie tylko nasionka lubicie – generalnie wg upodobań 🙂
Całość wymieszałam i wlałam do keksówki wyłożonej papierem do pieczenia. Posypałam jeszcze ulubionymi nasionami i skropiłam wodą. Pozostawiłam w ciepłym miejscu (można też włożyć do piekarnika na 30 stopni i już nie ruszać) na min. 3h. Co niesamowite – to ciasto naprawdę zaczyna rosnąć. Podkręcamy temperaturę (lub wstawiamy do piekarnika nagrzanego) do 190 stopni na minimum godzinę. Ja już tradycyjnie, jeśli ciasto nie jest jeszcze w środku gotowe, wyjmuję je w papierze i już bez keksówki, tylko w tym papierze, dopiekam jeszcze z 10min.
Mój egzemplarz ze zdjęcia za szybko powędrował do piekarnika, bo… byliśmy już mega głodni 😉 Ale wiem, że gdy jeszcze dłużej pozwolę mu rosnąć, to chłopak jeszcze wyrośnie. Mi i moim chłopakom nawet taki dość mocno zbity mega smakuje i szczerze, jest o niebo lepszy od wszystkich gotowców gluten free 😛
A wiecie co jest najlepsze? Że taki chleb z kasz jest bardzo zdrowy i bardzo sycący. Ma dużo błonnika, białka, fosforu, żelaza, potasu, manganu, magnezu, cynku i witamin z grupy B1, B6, PP. I NIE MA GRAMA CHEMII, w przeciwieństwie do pakowanych w plastiki bezglutenowych kromek, dostępnych w marketach! Mój Tymek uwielbia chleb z miodem – gdy je tak wartościowe pieczywo, jestem spokojna, że nie zapycha się, ale odżywia swój organizm. Temu gorąco Was mamunie drogie zachęcam do przetestowania tego naprawdę łatwego przepisu. Czas leci potwornie szybko, a ten chleb w zasadzie robi się sam. 🙂
SMACZNEGO! 🙂
Alicja