Warning: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /home/klient.dhosting.pl/ajanosz/alicjajanoszdzieciom.pl/public_html/wp-config.php:1) in /home/klient.dhosting.pl/ajanosz/alicjajanoszdzieciom.pl/public_html/wp-includes/feed-rss2.php on line 8
Mama - Alicja Janosz Dzieciom https://alicjajanoszdzieciom.pl/tematy/mama/ muzyka dla dzieci / parenting Mon, 30 Mar 2020 19:14:38 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=6.0.8 https://alicjajanoszdzieciom.pl/wp-content/uploads/2020/01/cropped-IMG_8076ok-e1577989433762-32x32.jpg Mama - Alicja Janosz Dzieciom https://alicjajanoszdzieciom.pl/tematy/mama/ 32 32 174918879 Pomaganie jest Organiczne https://alicjajanoszdzieciom.pl/2019/03/04/pomaganie-jest-organiczne/ Mon, 04 Mar 2019 15:41:16 +0000 http://alicjajanoszdzieciom.pl/?p=1242 O fundacji Rak’n’Roll pewnie słyszałyście nie raz. O kosmetykach Organique też. Bo to znana fundacja i znana marka. Ale w marcu Organique szczególnie zasługuje na to, by było o nim głośno, gdyż w tym miesiącu przeznacza część dochodów na rzecz podopiecznych fundacji Rak’n’Roll. A konkretniej – kupując kosmetyki Organique między 8 a 22 marca, nie...

Artykuł Pomaganie jest Organiczne <3 pochodzi z serwisu Alicja Janosz Dzieciom.

]]>
O fundacji Rak’n’Roll pewnie słyszałyście nie raz. O kosmetykach Organique też. Bo to znana fundacja i znana marka. Ale w marcu Organique szczególnie zasługuje na to, by było o nim głośno, gdyż w tym miesiącu przeznacza część dochodów na rzecz podopiecznych fundacji Rak’n’Roll. A konkretniej – kupując kosmetyki Organique między 8 a 22 marca, nie tylko kupujemy coś dla siebie, ale dołączamy się do świetnej akcji, udowadniającej siłę kobiet. A sisterhood to coś co kocham, doceniam i chcę promować! Bo nikt tak nie zrozumie jednej kobiety z jej wszystkimi meandrami emocjonalności jak druga kobieta… <3 🙂

Powiem Wam, że długo szukałam takich kosmetyków, które by mnie zadowalały jednocześnie jakością i działaniem, jak również składem, a cena nie byłaby kosmiczna. Organique znam od lat, ale bardzo dawno nie używałam ich kosmetyków. Cieszę się, że sobie o nich przypomniałam i znowu ich używam. I zostanę przy nich… Z serducha mogę Wam polecić genialny peeling do twarzy Eternal Gold, po którego nałożeniu na twarz, czuję prawdziwe rozluźnienie. Konsystencja jest genialna, a drobinki złota robią wrażenie… Uwielbiam też terapię Bloom Essence, której używanie jest prawdziwym, baaardzo przyjemnym rytuałem dla ciała. Zapach masła do ciała pozostaje na skórze na długo i jest genialny! A skóra świetna w dotyku, znakomicie nawilżona i wygładzona.

Używam też kremów odmładzających, gdyż starsza już ze mnie Pani 😛 I z rąką na sercu, gdy któraś z moich koleżanek zapyta o opinię, też będę je wychwalać. Bo bardzo ładnie się wchłaniają i wspaniale nawilżają skórę. Nie są za ciężkie ani zbyt tłuste – a niestety na takie kremy z tych „o fajnych składach” zwykłam trafiać w przeszłości. Nawet te z wyższej półki cenowej nie dawały mi poczucia takiego odprężenia skóry, jakie daje Organique.

To co, macie już pomysł na prezent dla siebie lub bliskiej Wam kobiety z okazji Dnia Kobiet? #OrganiqueGirls <3

Artykuł Pomaganie jest Organiczne <3 pochodzi z serwisu Alicja Janosz Dzieciom.

]]>
1242
Wybieram miłość – a Ty? https://alicjajanoszdzieciom.pl/2019/02/27/wybieram-milosc/ Wed, 27 Feb 2019 12:12:50 +0000 http://alicjajanoszdzieciom.pl/?p=1234 Gdy coś mnie fascynuje i znaczy dla mnie wiele, czuję wielką potrzebę dzielenia się tym z innymi. A ponieważ od kilku tygodni medytuję i staram się wcielać w życie coś, co specjaliści nazywają Mindfulness, to chcę się z Wami podzielić krótką refleksją na temat wpływu naszych myśli i energii jaką się karmimy, na nasze życie, które...

Artykuł Wybieram miłość – a Ty? <3 pochodzi z serwisu Alicja Janosz Dzieciom.

]]>
Gdy coś mnie fascynuje i znaczy dla mnie wiele, czuję wielką potrzebę dzielenia się tym z innymi. A ponieważ od kilku tygodni medytuję i staram się wcielać w życie coś, co specjaliści nazywają Mindfulness, to chcę się z Wami podzielić krótką refleksją na temat wpływu naszych myśli i energii jaką się karmimy, na nasze życie, które odkryłam dzięki niesamowitej książce…

Wszystko zaczęło się kilka tygodni temu, gdy pomyślałam, jak mój zmęczony po pracy szwagier, swego czasu pomylił gaz z hamulcem i wjechał w czyjś płot. Dwa dni później, parkując przed przedszkolem Tymka, wykonałam ten sam numer i swoim czterokołowym taranem, zmiażdżyłam „buźkę” Peugeota kolegi. Pierwsza myśl? Sama sprowokowałam to zdarzenie… Takich sytuacji, zarówno negatywnych jak i pozytywnych, miałam w życiu od groma! W ostatnich miesiącach, świadomość tych emocji i zdarzeń, które za nimi szły, była naprawdę spora. Wielokrotnie też czułam, że swoimi emocjami wpływałam na emocje i zachowania Tymka i innych ludzi. To nic nadzwyczajnego i jest to logiczne i racjonalne. Myślę, że na poziomie emocji wiele osób to czuje i nie trzeba do tego nikogo przekonywać. Przypuszczam, że doświadczyłyście też, jak prorocza gadanina może wywoływać skutki w rzeczywistości. A jeśli to wszystko tak wygląda, to dlaczego nie zacząć koncentrować się na tych myślach i emocjach, które są dobre? Po co chłonąć lęk, strach i przemoc, którymi karmią nas wiadomości i filmy? Po co podsycać gniew, żal cy frustrację, gdy tyle samo energii możemy przeznaczyć na radość, miłość, szczęście czy wdzięczność, pozwalając, by to one gościły w naszej codzienności? 🙂

Właśnie czytam wspaniałą książkę Davida R. Hawkinsa „Technika Uwalniania” dzięki której, przestałam wątpić w moc swoich myśli i energii, jaką generują. Biorę całkowitą odpowiedzialność za swoje życie i za to, jakim emocjom pozwalam w sobie żyć i jakie myśli ucinam, a którym pozwalam budować swoje tu i teraz. Bo myśli produkują kolejne myśli… I tak bez końca. A pod nimi zawsze kryją się emocje, czyli energia, która oddziałuje na nas i na wszystko co nas otacza. Energia przyciągająca i odpychająca różne zdarzenia i energia, którą możemy świadomie kierować, wprowadzając w swoje życie więcej miłości i mądrości, którą ona zawsze niesie. Wiem, że to nie proste, ale poranna medytacja i świadomość własnej siły i sprawczości, naprawdę potrafi dużo zdziałać 🙂

 

 

W filmie „Światło Między Oceanami” M. L. Stedman, pada wspaniały cytat, który mocno mnie poruszył…

Mogę zgnić, rozpamiętując przeszłość, do końca życia nienawidzić ludzi za to, co się stało, albo wybaczyć i zapomnieć. To nie takie proste, ale dużo mniej męczące. Wybaczasz tylko raz, a urazę żywisz każdego dnia…

Bo gdy wybaczamy innym – wybaczamy sobie. To uwalnia i pozwala oddychać głębiej. I choć nie mamy wpływu na wszystko, co dzieje się w naszym życiu, to my i tylko my decydujemy, jak na to odpowiemy. Chciałabym Was zachęcić, żebyście razem ze mną spróbowały łapać się na tym o czym w danej chwili myślicie, a wtedy odsunąć te myśli na bok i zobaczyć emocje, jakie w sobie kryją. Tym emocjom pozwolić zaistnieć. Nie oceniać ich, nie tłumaczyć, nie krytykować ani nie wypierać. Bo emocje to energia, która się wyczerpie, jeśli tylko jej na to pozwolimy, jak mnie przekonał Hawkins.

To odkrycie jest dla mnie niczym ruszenie z miejsca po latach nieruchomego stania w jednej pozycji. Niewygodnej i niekomfortowej, ale znanej mi i w miarę bezpiecznej. Wiecie pewnie, że powielamy jakieś modele zachowań i schematy myślowe, bez refleksji nad nimi. Fajnie móc się im zacząć przyglądać i w każdej chwili każdego dnia świadomie decydować o swoich reakcjach i działaniach, zamiast odtwarzać wyuczone schematy i wciąż cierpieć z tych samych powodów.

I choć mówi się, że jesteśmy tym co jemy, to myślę, że równie dobrze można by powiedzieć, że jesteśmy także tym, co czujemy i myślimy. Bo o tym wszystkim decydujemy sami. I to jest najlepsza wiadomość… 🙂 Odkrycie, które staram się wprowadzać w swoje życie i którym z wielką radością dzielę się z Wami, moje drogie. Mając nadzieję, że dostrzeżecie w tej logice mądrość, a w serduchach moc. Bardzo Wam polecam „Technikę Uwalniania” oraz film na Netflix’ie „Samolecznie”, który również dotyka kwestii energii i siły naszych myśli, w kontekście zdrowia.

Pięknego dnia i mocy prosto z serducha, która da prawdziwe szczęście Wam i Waszym bliskim, moje Mamunie! 🙂

 

Alicja

Artykuł Wybieram miłość – a Ty? <3 pochodzi z serwisu Alicja Janosz Dzieciom.

]]>
1234
Dzień uważności z własnym dzieckiem. https://alicjajanoszdzieciom.pl/2019/01/04/dzien-uwaznosci-z-wlasnym-dzieckiem/ Fri, 04 Jan 2019 20:12:16 +0000 http://alicjajanoszdzieciom.pl/?p=1219 Napisałam to przed Świętami, ale publikuję dopiero dziś, bo mam samoistny detoks od internetu… No, prawie 😉 W każdym razie, życząc Wam WSPANIAŁEGO NOWEGO ROKU, dzielę się moją refleksją na temat dnia uważności z własnym dzieckiem, którego doświadczenie polecam każdemu 🙂   Takie mamy durne czasy, że w pogoni za lepszym życiem i szczęściem naszym...

Artykuł Dzień uważności z własnym dzieckiem. pochodzi z serwisu Alicja Janosz Dzieciom.

]]>
Napisałam to przed Świętami, ale publikuję dopiero dziś, bo mam samoistny detoks od internetu… No, prawie 😉 W każdym razie, życząc Wam WSPANIAŁEGO NOWEGO ROKU, dzielę się moją refleksją na temat dnia uważności z własnym dzieckiem, którego doświadczenie polecam każdemu 🙂

 

Takie mamy durne czasy, że w pogoni za lepszym życiem i szczęściem naszym i tych, których kochamy, to wszystko gubimy… Bo co z tego, że zapierdzielamy, żeby móc zapewnić dzieciom lepszy byt, gdy umierajac, nie znamy naszych dzieci, ani one nas, a wraz z nieruchomością, serwujemy im poczucie osamotnienia i brak wspólnych wspomnień. Bo praca była ważniejsza. Bo były ambicje, zobowiązania, kredyty i oczekiwania pracowników, klientów, wierzycieli, ZUS’u etc. O nie… Nie wiem czy po śmierci poczuję ulgę czy będę walczyć o oczyszczenie, albo odrodzę się jako inne stworzenie. Ale wiem, że tu i teraz mam w swoim życiu ważnych dla mnie ludzi, z którymi chcę być i w których życiu chcę prawdziwie uczestniczyć. Z którymi wspólne chwile są dla mnie ważne, więc chcę sprawić, aby i dla nich były znaczące… Chcę dać im z siebie jak najwięcej i chłonąć dla siebie ile wlezie. Bo czas nie jest łaskawy. Pędzi niczym Blaze z Zygzakiem Mc’queenem i Jacksonem Sztormem połączonymi w jedno – jakby powiedział mój 4-latek 🙂

Koleżanki opowiedziały mi ostatnio o mindfulness. Brzmi to fantastycznie. Cały dzień medytujesz, skanujesz ciało (to takie uważne, na pełnej koncentracji dotarcie wraz z oddechem do każdej partii swojego ciała), spacerujesz po lesie, znów medytujesz, jogujesz, spożywasz posiłek z pełnym zaangażowaniem w tę czynność, bez zbędnych słów i odbiegania myślami w przeszłość czy przyszłość. Imponuje mi to i intryguje mnie to. Wyobrażam sobie jakie to wyzwanie i jaki stan można osiągnąć po takim dniu, spędzonym na treningu uważności. Ja po jodze zakończonej krótkim relaksem jestem jak przybysz z kosmosu, do którego wszystko jest obce i dociera wolniej niż zwykle, więc nawet sobie nie wyobrażam, co się dzieje po takim dniu. Ale mimo ciekawości, mam w sobie obawę, że bardzo bym się męczyła, nie mogąc powiedzieć ani słowa i chyba to jeszcze nie ten moment dla mnie… Ale… Na dzisiaj termin „trening uważności” zasiał się we mnie i wykiełkował bardzo szybko w formie, w której go bardzo potrzebowałam.

Tymek wstał dziś z lekkim kaszlem i ogólnym poczuciem niemocy. Stwierdziłam więc, że zostanie ze mną w domu i spędzimy czas razem. Oczywiście śniadanie, prysznic, ubieranie się, bajka, kawa i… odłożyłam telefon na bok. Postanowiłam REALNIE I CAŁKOWICIE BYĆ z moim dzieckiem. Uważnie. Nie odpowiadając mu zdawkowo na pytania znad telefonu czy laptopa. Zbudowaliśmy razem zamek ze wszystkich klocków jakie znajdują się w jego pokoju. Namalowaliśmy rysunki świąteczne, a na tablicowej ścianie w pokoju Tymka, wymalowaliśmy choinkę, absurdalną maszynę do robienia ozdób świątecznych i masę prezentów (te Tymka są w opakowaniach ze skanera, więc widać ich zawartość :)). Stałam się ekspertką od malowania kokard. Może to moja droga… 😉 Bawiliśmy się w chowanego. Upiekliśmy naleśniki. On zjadł jednego, ja 5 😛 Posortowaliśmy tez ubrania, a Tymek wybrał zabawkę, którą odda dla dziecka z domu dziecka. Razem obejrzeliśmy po raz 8 „Ratatouille” – tym razem po angielsku, komentując co chwilę przebieg akcji. Wieczorem poszliśmy do sąsiadów, z którymi od tygodni się nie widzieliśmy, a z którymi spędziliśmy mega miły wieczór, grając w fantastyczną grę rodzinną.

Zjedliśmy kolację w łóżku, a teraz moje serce śpi, pies zakopuje się pod kołdrę, a ja się cieszę, nie tylko że go mam, ale że go znam… A on zna mnie.. Autentyczną i nieidealną, czasem niecierpliwą i gadającą za dużo, ale kochającą bardzo i bardzo, bardzo często przypominającą sobie o tym, jak kruche jest życie i jak wielkie mamy szczęście, mając siebie… I sporo takich dni, które spędzamy razem… 🙂

<3

 

Artykuł Dzień uważności z własnym dzieckiem. pochodzi z serwisu Alicja Janosz Dzieciom.

]]>
1219
Nie wyręczaj, pozwól próbować… https://alicjajanoszdzieciom.pl/2018/09/21/gdy-nieporadnosc-dziecka-jest-irytujaca/ Fri, 21 Sep 2018 11:49:38 +0000 http://alicjajanoszdzieciom.pl/?p=1160 Choć oboje z Bartkiem mocno wspieramy samodzielność Tymka, licząc się z konsekwencjami nalewania przez czterolatka soku do szklanki, czy wsypywania płatków do miski, to czasami mnie to irytuje. Wtedy walczę sama ze sobą, żeby nie zrobić czegoś „szybciej i lepiej” i choć raz na 10 przypadków, robię to sama, to na szczęście Tymek zazwyczaj się...

Artykuł Nie wyręczaj, pozwól próbować… pochodzi z serwisu Alicja Janosz Dzieciom.

]]>
Choć oboje z Bartkiem mocno wspieramy samodzielność Tymka, licząc się z konsekwencjami nalewania przez czterolatka soku do szklanki, czy wsypywania płatków do miski, to czasami mnie to irytuje. Wtedy walczę sama ze sobą, żeby nie zrobić czegoś „szybciej i lepiej” i choć raz na 10 przypadków, robię to sama, to na szczęście Tymek zazwyczaj się wtedy buntuje i z wielką starannością robi swoje, a ja mu jedynie podpowiadam, na co warto zwrócić uwagę, żeby akcja zakończyła się sukcesem. I tak mój maluch już od dawna sam się ubiera czy przygotowuje sobie kanapki na talerzu. I tylko jakoś sprzątać pokoju nie lubi sam 😉 Ale naszła mnie taka refleksja, że często my, dorośli, denerwujemy się na dzieci, gdy coś im nie wychodzi, kompletnie zapominając o tym, że są dziećmi i te porażki są nie tylko normalne, ale i bardzo potrzebne! Bo za każdym razem, dziecko się z nich czegoś uczy. Jedynie podejmując wysiłek, ma możliwość wyciągnąć wnioski, by za kolejnym razem, zrobić coś lepiej. Teoria czy samo obserwowanie dorosłych w różnych codziennych sytuacjach na nic tu się zda.

Dziecko potrzebuje samodzielnego działania. Doświadczając uczy się najwięcej.  

Jestem pewna, że niezwykle ważne jest też pozwalanie dzieciom na próby, porażki i sukcesy, bo w ten sposób, budują one poczucie własnej wartości. Jeśli dorośli odbierają maluchom tę możliwość, dzieci dostają sygnał  – „Ty tego nie potrafisz, ja zawsze zrobię to lepiej”. A to zdecydowanie słaby komunikat, który uformuje nasze dzieci na resztę życia…

Natknęłam się ostatnio na genialny filmik „Oczami malucha przez RV” zrealizowany przez Lego Duplo. RV to symulator, ograniczający koordynację wzrokowo-ruchową, czyniąc ją taką, jaką mają małe dzieci. Dorośli, którzy zostali poddani eksperymentowi, nie byli w stanie łapać piłki czy układać klocków lego, a ich autoportrety przypominały te, które malują trzy i czterolatki. Gdy opiekunowie sami przekonali się, jak ciężko maluchom wykonywać czynności, których wykonywanie dla dorosłych jest bananie proste, wszyscy zadeklarowali, że powinni być bardziej cierpliwi wobec dzieci.

Zobaczcie koniecznie ten filmik:

 

I co sądzicie? Dajcie znać na FB, jak z Waszą nauką samodzielności i treningami cierpliwości 😉

Alicja

Artykuł Nie wyręczaj, pozwól próbować… pochodzi z serwisu Alicja Janosz Dzieciom.

]]>
1160
Która z Was pójdzie z nami do kina na „Tully”? Konkurs z okazji Dnia Matki! https://alicjajanoszdzieciom.pl/2018/05/25/ktora-pojdzie-nami-kina-tully-konkurs-okazji-matki/ Fri, 25 May 2018 14:11:35 +0000 http://alicjajanoszdzieciom.pl/?p=982 Dzień Matki… Wypadałoby napisać coś pięknego i wzniosłego o tym, co znaczy dla mnie bycie mamą, bo ja naprawdę kocham nią być, ale… Zakładając mamuni.pl nie chciałyśmy tworzyć wyidealizowanego bloga, na którym pokazywane dzieci są wciąż w świetnych nastrojach, czystych ubrankach i wiecznie gotowe do współpracy z dorosłymi, mężowie czyszczą toalety bez przypominania im o...

Artykuł Która z Was pójdzie z nami do kina na „Tully”? Konkurs z okazji Dnia Matki! pochodzi z serwisu Alicja Janosz Dzieciom.

]]>
Dzień Matki… Wypadałoby napisać coś pięknego i wzniosłego o tym, co znaczy dla mnie bycie mamą, bo ja naprawdę kocham nią być, ale… Zakładając mamuni.pl nie chciałyśmy tworzyć wyidealizowanego bloga, na którym pokazywane dzieci są wciąż w świetnych nastrojach, czystych ubrankach i wiecznie gotowe do współpracy z dorosłymi, mężowie czyszczą toalety bez przypominania im o tym, a my doświadczamy pełni spełnienia 😉 Gdybyśmy chciały kreować sztuczną przestrzeń, nasz instagram byłby zdecydowanie bardziej scandi, a na szczerość w tekstach nie byłoby miejsca.

Od początku traktujemy mamuni.pl jako miejsce ujścia dla myśli i zdarzeń, którymi chcemy się dzielić z innymi kobietami, bo takie już jesteśmy – lubimy analizować, inspirować i pisać. Ponad to jesteśmy przekonane, że są sprawy, w których tylko kobieta jest w stanie tak bardzo zrozumieć drugą kobietę. A życie to życie…

Nie czarujmy się. Bycie mamą to najpiękniejsze, ale też bardzo trudne, życiowe wyzwanie. Każda z nas wie najlepiej, ile  nieprzespanych nocy i „przeszuszanych” godzin z maluchem na rękach ma za sobą. Ile strachu i zgrzytania zębami, gdy maluch gorączkuje czy ma kolkę. Ile moralniaków, że nie jesteśmy takimi mamami, jakimi chcemy być i to poczucie odosobnienia w chwilach, gdy nasza nieudolność i bezradność sięga zenitu… Ale macierzyństwo uczy nas bardzo wiele, zwłaszcza o nas samych. Wiecie, moim wielkim odkryciem odkąd jestem mamą jest to, że potrzeby fizjologiczne wcale nie są najważniejsze! 😉 O nie! Maslow nie był matką i nie wiedział tego, co wiem ja i może Ty również 😉 haha. Kobieta może nie pójść do toalety, gdy mleko tryska jej z twardej jak skała piersi, a głodny maluch wrzeszczy jakby był obdzierany ze skóry. Ale wiecie co? Wszystko przemija (a dziecko można nakarmić siedząc na toalecie ;)).

Ale z tą nauką, to tak na poważnie 🙂 Nigdy w życiu nie odbyłabym takiej lekcji pokory i takiej podróży w głąb siebie, gdybym nie została mamą (lub mamunią :)). Dzięki Tymkowi zaczęłam pisać piosenki, które opowiadają  mnie prawdę i które muzycznie są dokładnie tym, o czym zawsze marzyłam, ale do czego nie dawałam sobie prawa. Dzięki Tymkowi odkrywam własne priorytety i wartości. Uczę się asertywności, pokory i tego, że czasami nie warto spalać się rzeczami, które kiedyć wydawały mi się ważne, a dziś widzę je takimi, jakimi są naprawdę.

Jestem za to wdzięczna każdego dnia i staram się pamiętać o tym codziennie, że to co mam, nie będzie trwać wiecznie. I choć karmiąc piersią prawie dwa lata, żartowałam sobie, że przestanę go karmić, gdy zamieni moje cycki na młodsze, to widząc jak rośnie, już drżę na myśl o tym, że kiedyś sam odetnie emocjonalną pępowinę, która jeszcze nas scala w niewidoczną jedność…

Ale to wszystko nie zaprzecza jednak temu, że czasem chętnie bym rzuciła wszystkim w cholerę, żeby tylko znów mieć dwadzieścia kilka lat, zero obowiązków i stresu, związanego z rodzicielstwem i całym tym balastem dorosłości, haha 😉 Tego ani dla siebie ani dla Was zrobić nie zdołamy, ale mamy inny, fajny pomysł na chwilę odprężenia i odskoku od codzienności – bardziej na miarę naszych możliwości czasowo-organizacyjnych 🙂

 

Z okazji Dnia Mamy postanowiłyśmy z Anią zrobić coś wyjątkowego i zaprosić jedną z Was do kina na „Tully” z Charlize Theron w roli głównej. Możecie nas pytać o co tylko zechcecie i będziemy całe dla Was 🙂

Co zrobić, żeby spędzić z nami wieczór 29.05 w jednym z wrocławskich kin?

Wystarczy na swoim FB opublikować link do naszej strony www.mamuni.pl a pod postem  konkursowym na FaceBook’u lub Instagranie mamuni.pl napisać krótko, dlaczego właśnie Ciebie powinnyśmy zaprosić do kina 🙂 Konkurs rozstrzygniemy w niedz. 28.05 do godz. 20:00 i wtedy też ogłosimy zwyciężczynię 🙂

To co, dziewczyny? Idziemy się razem pośmiać nad swoim losem? 😉

Czas start!

 

 

Alicja

 

Artykuł Która z Was pójdzie z nami do kina na „Tully”? Konkurs z okazji Dnia Matki! pochodzi z serwisu Alicja Janosz Dzieciom.

]]>
982
Dlaczego warto śpiewać dzieciom i z dziećmi? https://alicjajanoszdzieciom.pl/2018/05/11/dlaczego-warto-spiewac-dzieciom-dziecmi/ Fri, 11 May 2018 15:23:14 +0000 http://alicjajanoszdzieciom.pl/?p=959 Istnieje teoria, że ludzie zaczęli rytmicznie mówić, nucić i śpiewać, aby uspokajać dzieci. To nasuwa wniosek, że śpiewanie dzieciom jest dla człowieka czymś instynktownym i naturalnym. Więc niezależnie od tego, czy odważylibyśmy się na publiczne występy, czy samych siebie nie lubimy słuchać nawet pod prysznicem, to śpiewanie dzieciom leży poza wszelką oceną. Więc gdy pora uspokoić...

Artykuł Dlaczego warto śpiewać dzieciom i z dziećmi? pochodzi z serwisu Alicja Janosz Dzieciom.

]]>
Istnieje teoria, że ludzie zaczęli rytmicznie mówić, nucić i śpiewać, aby uspokajać dzieci. To nasuwa wniosek, że śpiewanie dzieciom jest dla człowieka czymś instynktownym i naturalnym. Więc niezależnie od tego, czy odważylibyśmy się na publiczne występy, czy samych siebie nie lubimy słuchać nawet pod prysznicem, to śpiewanie dzieciom leży poza wszelką oceną. Więc gdy pora uspokoić i utulić nasze maluszki do snu, to czas na kołysanki… Ale nie tylko kołysanki warto śpiewać!

Mój 3,5 roczny Tymek chyba myśli, że wszyscy ludzie komponują własne piosenki. I to na każdy temat. Skoro mama ciągle gra na gitarze i śpiewa, a czasami mówi – to moja nowa piosenka – dla niego jest to coś normalnego i przypuszczam, że jeszcze nie odkrył, że nie każda mama nagrywa piosenki 😛 Gdy buduje coś z lego, śpiewa o tym co buduje, albo nuci którąś ze swoich ulubionych piosenek. A lista jego hiciorów jest długa 🙂 Cieszy mnie to, bo uwielbiam słuchać jego słodkiego głosiku. Ale też wierzę, że śpiewanie jest rodzajem samooczyszczenia i ma działanie terapeutyczne.

Nieraz słyszę od znajomych mam – ale ja mam brzydki głos / nie umiem / nie znam żadnych piosenek dla dzieci. Nie wierzę w to! Profesor Steven Demorest z Univerwersytetu Northwestern – ekspert od edukacji muzycznej, twierdzi, że wiele osób niesłusznie słyszy w dzieciństwie, że nie ma talentu do śpiewania. Przyjmując to za prawdę, pozbawia się możliwości rozwoju swojego warsztatu wokalnego. A nawet najbardziej fałszujące osoby, które będą codziennie śpiewać, wreszcie zaczną trafiać we właściwe dźwięki! Jeśli jednak nie będziemy śpiewać, faktycznie z czasem, będzie nam to szło słabiej. Sama coś o tym wiem, bo po dłuższej przerwie w śpiewaniu, mocno czułam braki… Więc im częściej śpiewamy, tym lepiej nam idzie. Jak zresztą ze wszystkim 😉 Praktyka, praktyka i jeszcze raz praktyka.

 

 

Ale, ale… Po co Was tak przekonuję, żebyście śpiewały Waszym dzieciom i z Waszymi dziećmi? 🙂

Dla każdego dziecka, głos jego mamy jest najpiękniejszy! A że czasem każdej z nas każą zamilknąć… Życie 😉 Ja też nieraz słyszę – mama, Ty nie śpiewaj! Zdarza się to od czasu do czasu i przyjmuję na klatę. Jestem jednak pewna, że słuchanie przez maluszki i starsze dzieci matczynego głosu, przynosi ukojenie i poczucie bezpieczeństwa. A wspólne śpiewanie – daje niesamowitą frajdę każdemu, kto śpiewa!

Czy wiecie, że śpiewanie to rodzaj aerobiku? 🙂 Teraz już chyba wszystkie z Was przekonałam, bo to argument typu szach mat 😉 Ćwiczysz coś? Tak! 😉 Bo śpiewając uruchamiamy główne partie mięśni i zwiększamy dopływ tlenu do krwi. Dla dzieci jest to również bardzo ważne, bo śpiewając rozwijają i usprawniają swój układ oddechowy, układ krążenia, a także układ trawienny i nerwowy. Jest więc cała masa zdrowotnych korzyści ze śpiewu, o których możecie sobie przeczytać na easyvoice.pl  oraz na osesek.pl 

Nikt chyba nie ma wątpliwości, że śpiewanie umuzykalnia dzieci. Ale też ma korzystny wpływ na rozwój mowy i wzbogacanie słownictwa.

Naukowcy przekonują, że śpiewanie podnosi poziom hormonu szczęścia w naszych ciałach i rozładowuje wszelkie napięcia! To masaż dla ciała, umysłu i duszy. Więc zamiast masażu – karaoke! Albo… po co „zamiast”. Dodatkowo! 😉 Dzieci i dorośli, którzy wyśpiewują swoje emocje i poprzez dźwięki wyrażają siebie, serwują sobie znakomitą, oczyszczającą autoterapię.

Na koniec chcę jeszcze zwrócić Waszą uwagę na to, że śpiewanie wpływa na dziecięcą wyobraźnię i pamięć oraz na kształtowanie potrzeb kulturowych.

Nie martwcie się więc, że Wam nie idzie tak pięknie jak bohaterkom bajek Disneya i że nie wyciągacie najwyższych dźwięków z Elsą czy Aną. Po prostu – śpiewajcie! Bo to samo dobro 🙂 No, o ile repertuar jest jeszcze odpowiedni 😉 Ale to już osobny rozdział, o którym już pisałam w jednym z postów – TUTAJ 🙂

Alicja

 

 

Artykuł Dlaczego warto śpiewać dzieciom i z dziećmi? pochodzi z serwisu Alicja Janosz Dzieciom.

]]>
959
Czas na mężczyzn – czyli o tym, kiedy mama ma odpuścić… https://alicjajanoszdzieciom.pl/2018/02/28/czas-mezczyzn-czyli-o-tym-mama-odpuscic/ Wed, 28 Feb 2018 16:29:45 +0000 http://alicjajanoszdzieciom.pl/?p=790 Uczucia, jakich maluch doświadcza względem mamy, która od „jest częścią mnie” ewoluuje do roli „jest ciałem obcym”/ „uwielbiam ją” / „nie cierpię jej”/ „znowu ją ubóstwiam” / „nie znoszę” itd.  Jednym słowem są nieprzewidywalne jak pogoda w górach. Bardzo różnią się od uczuć, jakie dziecko żywi względem ojca. Te są o wieeele bardziej stabilne. Dla...

Artykuł Czas na mężczyzn – czyli o tym, kiedy mama ma odpuścić… pochodzi z serwisu Alicja Janosz Dzieciom.

]]>
Uczucia, jakich maluch doświadcza względem mamy, która od „jest częścią mnie” ewoluuje do roli „jest ciałem obcym”/ „uwielbiam ją” / „nie cierpię jej”/ „znowu ją ubóstwiam” / „nie znoszę” itd.  Jednym słowem są nieprzewidywalne jak pogoda w górach. Bardzo różnią się od uczuć, jakie dziecko żywi względem ojca. Te są o wieeele bardziej stabilne. Dla małych dziewczynek – tata jest wzorem mężczyzny, jakiego będą szukać jako kobiety. W przypadku chłopców, ojciec to wzór męskości. 

Z doświadczenia już wiem, że dla maleństwa epicentrum wszechświata jest mama. Ale z czasem, gdy tata jest obecny i podejmuje próby budowania więzi z dzieckiem, ta więź może pięknie się rozwijać. Spotkałam się z tezą, że jeśli do 3 rż. tata nie jest obecny w życiu dziecka, więź z potomkiem w późniejszych latach, będzie mu bardzo trudno stworzyć. Jak to się ma do Waszego doświadczenia? 🙂

 

 

U nas budowa trwa w najlepsze 🙂 Tymek ma dziś 3,5 roku i widzę, jak wielkim uczuciem darzy Bartka. Myjąc zęby zawsze szoruje jęzor i z dumą deklaruje „To tak trzeba robić. Tatuś mi pokazał”. To samo mówi, zakładając zimowy kombinezon, który ubiera techniką – rozłóż na ziemi, połóż się na nim i kolejno wsuwaj każdą kończynę 🙂 lub gdy ociera o siebie zewnętrzne części dłoni, podczas ich mycia, powtarzając jak zdarta płyta, wspomnianą regułkę, że tego nauczył go tata 🙂

Jest mnóstwo rzeczy, od których tylko tata jest specjalistą i do których nie mam co startować…  Znacie to skądś? 🙂 To szereg zajęć – od naprawienia garnuszka z przedszkolnej kuchni, któremu odpadły uchwyty począwszy, na zbudowaniu toru kulkowego kończąc. Wspólne składanie szafy, naprawa przeciekającego zlewu, zabawa w chowanego czy budownie garażu z kartonu – to zabawy, zarezerwowane dla mężczyzn. I choć czasem jestem o krok od zawału, gdy widzę skoki z kuchennego blatu „na Małysza”, to wiem, że w tym momencie nie czas na mamę… „Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść niepokonanym”. Tak to było? 😉 Oj tak… Nie zawsze jest to łatwe, ale potrzebne!

A tak na poważnie, to my, drogie mamunie, musimy czasami odpuścić i dać chłopakom czas na pobycie razem. Wypad na basen, spacer z psem, wspólne majsterkowanie i miliard innych zajęć. Ale nasza rola nie kończy się na odpuszczaniu 🙂 Nie ma tak łatwo! 🙂

 

 

 

A co jeśli tata – nie stara się lub nie potrafi sam…?

Przed współczesnymi mężczyznami stoi wielkie wyzwanie. Są w zasadzie pierwszym pokoleniem, które tak świadomie zaczyna angażować się w emocjonalne i realne życie swoich dzieci. Przez wieki mężczyzna odpowiadał za zdobycie pożywienia i obronienia rodziny, a także za zabezpieczenie przestrzeni do życia. Nasi ojcowie i dziadkowie, gównie przynosili do domu pieniądze. Czyż nie? Który zmieniał pieluchy czy kąpał dzieci? Tak szczerze… Pojawiali się w naszym życiu w czasie wakacji czy świąt. Czyż nie…? Dziś coraz więcej mężczyzn idzie na urlop ojcowski, bez obciachu nosi dzieci w chustach czy nosidłach, a gdy podrosną, rozmawia jak z równym sobie, zamiast wydawać polecenia i oceniać. W krótkim czasie rola ojca uległa tak diametralnemu przeobrażeniu, że… można się w tym pogubić. Jestem przekonana, że wsparcie i szczere rozmowy obojgu rodziców, a do tego podparcie się jakąś mądrą lekturą (polecam jak zawsze Jospera Juula „Być mężem i ojcem”), każdemu tacie ułatwią naukę tego, co w naszym społeczeństwie, ośmielę się powiedzieć, że dopiero debiutuje. Ale jakież to piękne i ważne!

Jestem przekonana, że świadomy, odpowiedzialny przewodnik w postaci ojca, w życiu każdego dziecka, jest nie do zastąpienia. Nawet najlepsza matka zrobić tego nie zdoła. My, świadome tego wszystkiego, możemy naszych chłopaków wspierać i motywować. A w czasie, gdy oni zajmują się sobą… Pójść do fryzjera czy na kawę z przyjaciółką… :))) To co? Kiedy kawusia? 😉

 

Alicja

Artykuł Czas na mężczyzn – czyli o tym, kiedy mama ma odpuścić… pochodzi z serwisu Alicja Janosz Dzieciom.

]]>
790
#Elsagate – nie zostawiaj dziecka sam na sam z YouTube! https://alicjajanoszdzieciom.pl/2018/01/12/elsagate-zostawiaj-dziecka-youtube/ Fri, 12 Jan 2018 13:52:57 +0000 http://alicjajanoszdzieciom.pl/?p=720 Twoje dziecko ogląda ulubioną bajkę na YouTube. Po chwili zerkasz na telefon, a tam zamiast zwykłej Świnki Peppy jakaś przeróbka ze świnką, którą maltretuje dentysta, albo amatorski filmik z figurkami postaci z bajek. Zdarzyło Ci się to? Zaskoczyło Cię? Ja pomyślałam, że to przypadkowe filmiki, zrealizowane przez niespełnionych aktorsko i reżysersko rodziców, którzy postanowił spełnić...

Artykuł #Elsagate – nie zostawiaj dziecka sam na sam z YouTube! pochodzi z serwisu Alicja Janosz Dzieciom.

]]>
Twoje dziecko ogląda ulubioną bajkę na YouTube. Po chwili zerkasz na telefon, a tam zamiast zwykłej Świnki Peppy jakaś przeróbka ze świnką, którą maltretuje dentysta, albo amatorski filmik z figurkami postaci z bajek. Zdarzyło Ci się to? Zaskoczyło Cię? Ja pomyślałam, że to przypadkowe filmiki, zrealizowane przez niespełnionych aktorsko i reżysersko rodziców, którzy postanowił spełnić się twórczo i sami nakręcili filmy dla swoich dzieci, a przy okazji wrzucili je do sieci. To oczywiście było bardzo naiwne i szybko wyszłam z błędu…

Prawda jest taka, że mamy do czynienia nie z jednorazowymi przypadkami, ale ze zjawiskiem na ogromną skalę, nazywanym #elsagate, za które odpowiada niebezpieczny algorytm. Zupełnie przypadkiem na FaceBooku natknęłam się na komentarz, w którym ktoś napisał o #elsagate. Zaczęłam szukać w sieci więcej na ten temat i tak dowiedziałam się o niebezpiecznym algorytmie, wyszukującym filmy, oznaczone takimi samymi hasłami jak te najbardziej popularne wśród dzieci.

Okazuje się, że dla liczby wyświetleń i idących za tym zysków, ludzie są w stanie zrobić wiele złego, a dzieci padają ofiarą takiego działania, bo… No właśnie, są dziećmi. Jak to działa i o co w tym chodzi? To proste. Dziecko ogląda bajkę czy filmik z ulubionymi postaciami czy piosenkami. Po chwili kolejny, a za nim następny. Algorytm na YouTube natychmiast wyszukuje inne filmy, oznaczone podobnym tytułem i podrzuca miniatury do wyboru. Nie trzeba długo czekać by maluchowi zaczęły się wyświetlać filmiki z tymi samymi bohaterami, których oglądał w pierwszym filmie, ale którzy tym razem odgrywają sceny porwań czy pobić. Strzykawki, tryskająca krew i płacz. Głowy zwierząt i ludzie – mutanty. Przemoc i seks. Dzieci naturalnie ciekawią te dziwactwa, jakich nigdy wcześniej nie widziały. To je wciąga, więc pozostają przed ekranami i oglądają kolejne filmy. I o to właśnie chodzi ich twórcom. Ktoś przecież na tym bardzo dobrze zarabia. I to bynajmniej nie ktoś przypadkowy, kto dla frajdy nakręcił amatorski filmik. Ale nie wnikam w temat, bo sama już się boję…

Pozwalając dzieciom samodzielnie oglądać bajki w internecie musimy liczyć się z tym, że pozornie filmiki dla dzieci mogą pokazywać sikające na siebie szczeniaczki, a bohaterowie znanych bajek mogą być dosłownie maltretowani. Szczytem ohydztwa i zepsucia są pornograficzne filmy, w których prawdziwi ludzie w przebraniach czy w samych maskach bohaterów bajek uprawiają seks czy biją się. Sama przeprowadziłam eksperyment i zobaczyłam, że po wpisaniu na YouTube „Spider Man” wystarczyły 2 filmy, żeby natrafić na bijących się kolesi w przebraniach super bohaterów.

Wydaje się, że jedyną możliwością na uniknięcie zagrożenia #elsagate jest nie dawanie dziecku możliwości samodzielnego wyboru jakiegokolwiek filmu, czyli po prostu nie zostawianie dziecka z internetem sam na sam.

Jako mama jestem przekonana, że bardzo ważne jest, abyśmy nagłośnili to zjawisko i by dowiedziało się o tym jak najwięcej rodziców! To nie jest odległy problem i zagrożenie, które nas bezpośrednio nie dotyczy, ale trauma i lęk, jakiego może doświadczyć każde dziecko, dostające do ręki telefon czy tablet. Wierzcie mi, że byłam w wielkim szoku, gdy uświadomiłam sobie skalę i niebezpieczeństwo tego zjawiska. Co chłoną nasze dzieci i jak to na nie wpływa… Bądźmy czujni i chrońmy tych bezbronnych małych ludzi przez tego typu treściami, zaszyfrowanymi między pozornie przyjaznymi, edukacyjnymi i zabawnymi filmikami oraz bajkami w sieci.

 

Alicja

 

Artykuł #Elsagate – nie zostawiaj dziecka sam na sam z YouTube! pochodzi z serwisu Alicja Janosz Dzieciom.

]]>
720
Fanca Sozzani – naczelna Vogue’a, matka syna. https://alicjajanoszdzieciom.pl/2017/11/13/fanca-sozzani-naczelna-voguea-matka-syna/ Mon, 13 Nov 2017 13:11:36 +0000 http://alicjajanoszdzieciom.pl/?p=499 – Jakie masz marzenie? – Spotkać Papieża. – O co byś go zapytała? – Skąd u Ciebie taka wiara…   To fragment wywiadu Francesco Carrozzini z jego matką – Francą Sozzani, w filmie „Franca“. Dokument ten (dostępny na Netflix’ie) opowiada o życiu i pracy Sozzani. Wieloletniej red. naczelnej włoskiego Vogue’a. Kobiecie odważnej i genialnej. Bez wątpienia...

Artykuł Fanca Sozzani – naczelna Vogue’a, matka syna. pochodzi z serwisu Alicja Janosz Dzieciom.

]]>
– Jakie masz marzenie?

– Spotkać Papieża.

– O co byś go zapytała?

– Skąd u Ciebie taka wiara…

 

To fragment wywiadu Francesco Carrozzini z jego matką – Francą Sozzani, w filmie „Franca“. Dokument ten (dostępny na Netflix’ie) opowiada o życiu i pracy Sozzani. Wieloletniej red. naczelnej włoskiego Vogue’a. Kobiecie odważnej i genialnej. Bez wątpienia jednej z najważniejszych postaci świata mody i dziennikarstwa. Dlaczego piszę o tym na łamach mamuni.pl? To nie tylko spojrzenie na wybitną kobietę biznesu i świata mody, ale również na matkę oczami jej syna. Caroozzini jest w filmie narratorem. Schowany za kamerą prowadzi również wywiady z Francą oraz jej przyjaciółmi. Mimo to, relacja matka – syn jest tu dla mnie jednym z bohaterów pierwszoplanowych oraz ogromną inspiracją… 

 

 Źródło: Pinterest

 

Świat mody na ogół kojarzy się z filozofią – jesteś tym co masz na sobie. Kobiety na poważnych stanowiskach w wielkich wydawnictwa, zdają się być z założenia niedostępne i bezwzględne, jak chociażby Anna Wintour, która stała się inspiracją dla twórców filmu „Diabeł ubiera się u Prady“. Ale Franca Sozzani, która po bohaterskiej walce z rakiem niestety zmarła w ubiegłym roku, była inna. Wrażliwa, urocza, empatyczna.

 

Źródło: Pinterest

Źródło: Pinterest

Szykowna i elegancka, o niezwykle interesującej, anielskiej urodzie. Pełna melancholii i kobiecości. Pełna klasy i romantyzmu. Jej znakiem rozpoznawczym były piękne, pofalowane, długie blond włosy. To jedna z tych kobiet, które starzeją się w piękny sposób i które w każdym wieku zachwycają kobiecością. Mawiała, że lepiej popełniać własne błędy niż słuchać ludzi. Ukończyła literaturę i filozofię na Uniwersytecie w Mediolanie. Jej pierwsze małżeństwo trwało zaledwie 3 miesiące. Po jego zakończeniu odbyła podróż do Indii, a następnie zdobyła pracę we Włoskim Vogue Bambini, której nie lubiła, lecz którą traktowała jako etap na drodze swojej kariery. Jako naczelna Vogue’a debiutowała w 1988. Sama wychowywała syna, bo jego ojciec był w związku małżeńskim z inną kobietą. Sami widzicie, że ta temperamentna i odważna włoszka za nic miała schematy czy przyzwolenie społeczne. Jak w życiu, tak i w pracy również płynęła pod prąd. Myślę sobie, jak ogromnej pewności siebie i odwagi potrzeba, aby na łamach najpopularniejszego magazyn mody na świecie zabierać głos w tylu ważnych kwestiach społecznych, tak jak robiła to Franca.

Moda w wydaniu Franci to zawsze znacznie więcej niż piękne barwy i faktury świetnie skrojonych materiałów, tworzących zachwycające stroje na pięknych modelkach. To donośny głos sprzeciwu wobec przemocy domowej czy zanieczyszczenia środowiska, gdy koncern BP doprowadził do rozlewu ropy naftowej. To krzyk rozpaczy i znak żałoby po śmierci Giorgia Armaniego (wielkiego przyjaciela Sozzani). To wyprzedzający swoje czasy niepokój o losy kobiet, dążących do wizualnego ideału za ocenę bólu. To walka o równouprawnienia, gdy pierwsze w historii prasy wydanie Vogue Italian było poświęcone czarnoskórym modelkom. (Dziś jest to bardzo cenne wydanie kolekcjonerskie!) Nikt wcześniej ani później nie zabrał za pośrednictwem mody tak silnego stanowiska w sprawach ważnych dla całej ludzkości.

 

 

 

Franca miała niezwykły dar dostrzegania talentów. Współpracowała z najlepszymi fotografami, którym nie narzucała formy prezentowania strojów, ale którym ufała i pozwalała pracować tak, by ich zdjęcia poruszały, wstrząsały, by wiele znaczyły! Moda była narzędziem do stworzenia i przekazania czegoś więcej. Wszyscy pracujący dla niej fotografowie twierdzą, że była wyjątkowa i że jako osoba wiele dla nich znaczyła. Wielu robiąc zdjęcia, robiło je po prostu dla niej – przyjaciółki, rozumiejącej sztukę, a nie szefowej, rozliczającej z pracy. Dzięki odważnej misji, umiejętności rozpoznawania wybitnych artystów oraz zaufaniu, jakim Franca ich obdarowywała, fotografia modowa zyskała głęboki wymiar, a Vogue Italian stał się najbardziej znaczącym magazynem mody na świecie.

 

Źródło: Pinterest

Zobaczenie tej niezwykle inteligentnej i efektywnej w swoich działaniach, a jednocześnie wrażliwej, uduchowionej i  dramatycznej w poszukiwaniu miłości kobiety jest dla mnie wielkim natchnieniem. Zafascynowało mnie to, jak piękną, silną i dojrzałą relację stworzyła ze swoim synem. Znów zobaczyłam, jak ważna jest dla syna matka…

 

Źródło: Pinterest

 

Franca pozostanie moją inspiracją. Mam nadzieję, że jej historia natchnie również Was, drogie mamuśki.

 

Alicja

 

Artykuł Fanca Sozzani – naczelna Vogue’a, matka syna. pochodzi z serwisu Alicja Janosz Dzieciom.

]]>
499
Co zrobić, gdy masz ochotę wyrzucić swoje dziecko przez okno? https://alicjajanoszdzieciom.pl/2017/11/11/zrobic-ochote-wyrzucic-swoje-dziecko-okno/ Sat, 11 Nov 2017 09:00:00 +0000 http://alicjajanoszdzieciom.pl/?p=476 Dzieci są najwspanialszymi istotami na świecie… Ale potem się budzą – usłyszałam niedawno od znajomego 🙂 Ok, wiadomo jak jest. Kochamy te małe stwory jak wariaci. Ale wszyscy mamy czasem dość wszystkiego, włącznie lub na czele z nimi. Co wtedy robić? Jak przetrwać i się nawzajem nie pozabijać? 😉 Oto moje odkrycia i refleksje na ten temat...

Artykuł Co zrobić, gdy masz ochotę wyrzucić swoje dziecko przez okno? pochodzi z serwisu Alicja Janosz Dzieciom.

]]>
Dzieci są najwspanialszymi istotami na świecie… Ale potem się budzą – usłyszałam niedawno od znajomego 🙂 Ok, wiadomo jak jest. Kochamy te małe stwory jak wariaci. Ale wszyscy mamy czasem dość wszystkiego, włącznie lub na czele z nimi. Co wtedy robić? Jak przetrwać i się nawzajem nie pozabijać? 😉 Oto moje odkrycia i refleksje na ten temat 🙂

 

Po pierwsze – nazywać i akceptować uczucia i emocje własne oraz dziecka.

Odkąd przestałam wypierać to co naprawdę czuję, ale nazywać to i akceptować, jest mi o wiele łatwiej! Emocje takie jak np. frustracja, gniew, obrzydzenie, agresja, rozgoryczenie, zazdrość czy znudzenie są w naszym społeczeństwie i w naszej kulturze traktowane jako coś negatywnego. Coś do czego zwłaszcza dziewczynki, a później kobiety, nie mają prawa. Bo tak (moje „ulubione” stwierdzenie, na które mam wręcz alergię)  nie wolno lub nie wypada. Tymczasem musimy wiedzieć, że również takie uczucia są naturalne i niezbędne każdemu człowiekowi! Robimy sobie i naszym dzieciom wielką krzywdę, jeśli sami je wypieramy lub negujemy. Jeśli chcemy by nasze dzieci umiały sobie z całym tym bigosem emocjonalnym radzić, my sami musimy wpierw się tego nauczyć. Bo tylko dojrzały emocjonalnie przywódca może dać przykład dziecku. Nazwanie emocji, których widzimy, że doświadcza nasze dziecko, a co mając odrobinę (no, może trochę więcej niż odrobinę) empatii z łatwością dostrzeżemy, pomaga dziecku nauczyć się rozpoznawać i nazywać rozmaite emocje, których przecież doświadcza tak wiele, a z którymi nieraz sobie nie radzi.

Tak drogie kobiet! I nasze dzieci i mężowie i my same też mamy cholerne prawo czuć się czasami źle i być wkurzonymi! I jestem przekonana, że gorzej dla naszego zdrowia psychicznego i zdrowych relacji z naszymi bliskimi byłoby nigdy tego nie czuć i nie dawać temu upustu. Inna sprawa – czy faktycznie mamy ku temu powody, czy tylko tak nam się zdaje 😉

 

Po drugie – nie dusić w sobie emocji, ale wyrzucać je z siebie w sposób, który nie rani innych.

Tylko i wyłącznie dzięki mądrym książkom Jospera Juula takim jak „Nie z miłości”, „Agresja, nowe tabu” czy „Zamiast wychowania” nauczyłam się (a raczej wciąż się uczę :)) denerwować w mądry sposób. Najlepiej zobrazować to na przykładzie z ubieraniem, a raczej nieubieraniem się w naszym domu. Wyobraźcie sobie taką sytuację:

Tymek od 20 min. biega po domu na golasa, a ja spieszę się na spotkanie. Gałgan nie chce się ubrać i wydurnia się, robiąc przy okazji w całym domu bałagan stulecia. Czyżby to był znajomy obeazek…? 😉 Powtarzam jak zdarta płyta, z osobistym zaangażowaniem, próbując co chwilę zostać zauważoną i wysłuchaną:

– Tymek, bardzo chcę, żebyś się teraz ubrał. Mam dziś ważne spotkanie, na które nie chcę się spóźnić. Jeśli za 3 min. nie wyjdziemy z domu, będą spóźniona. Chodź, pomogę Ci i się szybko ubrać, żebyśmy mogli prędko wyjść z domu. (Szczerze mówiąc, często taki komunikat skutkuje, ale nie ztym razem…)

– Lalalalalal – na to mój 3-latek i sru! Kołdra wraz z klockami, autami i książkami leci z łóżka na podłogę.

W tym momencie, pełna złości zaciskam pięści i robię głośne wrrrr! Takie wydarcie się na bliżej nie zidentyfikowanej literze 😛 Zakładam, że każda z nas ma jakiś swój rozładowujący dźwięk czy jak u mnie, raczej warkot 😛 Coś w rodzaju własnego dźwięku medytacyjnego om – ale w inną stronę, nie? 😉 To nic, że brzmi i wygląda durnie. Ważne, że pomaga! Właśnie pomyślałam, że wyglądam wtedy (tak sobie przynajmniej wyobrażam) jak zdenerwowany niedźwiedź, ten od Maszy, a innym razem jak Mała Mi z Muminków. Nie ważne jednak jak się wtedy prezentuję, ale że w tym momencie zaczyna się mój emocjonalny słowotok! Wywalam z siebie wszystkie uczucia jakich doświadczam w tej chwili:

– Jestem zirytowana i wściekła! Chcę być wysłuchana! Chcę być traktowana poważnie! Tymczasem mam wrażenie, że moja słowa do Ciebie nie docierają, albo nie traktujesz ich poważnie! Nie wiem jak i co mam mam mówić, żebyś zrozumiał jakie to dla mnie ważne i czego od Ciebie oczekuję w tej chwili! Nie mam sił! Niecierpliwię się jak tak czuć! Czekam i nikt mnie nie słucha! Strasznie mnie to irytuje! Wychodzę, bo nie mogę tego znieść!

Wtedy idę do drugiego pokoju, gdzie biorę głębokie wdechy. Wierzcie mi, że już w tym momencie czuję ulgę… I mimo, że wciąż Tymek nie jest ubrany, a szanse na moje spóźńienie na spotkanie rosną z minuty na minutę, to już czuję się wygarana. A małe stópki wnet kroczą za mną… I ubieramy się już w spokoju i pełni wzajemnego zrozumienia.

Macie to? Wiecie o co chodzi? Nie o szantaż emocjonalny, ale o komunikowanie własnych potrzeb, oczekiwań i uczuć, bez oszustwa. Ponieważ uważam, że karny jerzyk, krzesełko przemyśleń czy odprowadzanie dziecka do jego pokoju (o klapsach czy potrząsaniu dziecka już nie wspominając!) jest wobec niego poniżające i krzywdzące, jeśli nie mam ochoty patrzeć na ludzi którzy mnie irytują – włącznie z moim ukochanym pierworodnym, jak w tej sytuacji – sama wychodzę.

Uważam, że dobrą lekcją rozpoznawania i rozładowywania emocji przez dzieci jest zobaczenie jak my je wyrażamy. Jak je nazywamy i jak sobie z nimi radzimy. One będą nas naśladować w całym swoim życiu. Temu zamiast budować kokon fałszu i kryć przed nimi prawdziwe, ludzkie emocje, fajnie umieć je zidentyfikować i rozładowywać w mądry sposób. Tak by mogły od nas zaczerpnąć umiejętność rozumienia swoich emocji i wyrażania ich, jednocześnie nie raniąc i nie obarczając odpowiedzialnością za nie innych. Naprawdę nie możemy negować to co społecznie uznawane za negatywne. Jest tyle rzeczy, które jako rodzice musimy przemyśleć, a które powielane były i wciąż są przez kolejne pokolenia. Myślę, że ta refleksja i wycieczka wgłąb siebie jest przydatna dla każdego z nas.

 

Po trzecie – wyluzować 🙂

Łatwo powiedzić… i wcale nie tak trudno zrobić 🙂 Wystarczy zmienić perpsektywę. Z lotu ptaka, wszystko wygląda inaczej. Gdy zwiększam dystans i odwołujemy się do swoich wartości, naprawdę można przestać przejmować się pierdołami. Nie bez powodu ludzie, którzy otarli się o śmierć w wypadkach czy zetknęli się z ciężką chorobą, tak się zmieniają. Zostali postawieni w sytuacji, w której sami zadali sobie niezwykle ważne pytania, dotyczące tego co dla nich jest naprawdę ważne i czego od życia. Myślę, że i bez takich silnych bodźców powinniśmy zadawać sobie te pytania, by żyć pełnią życia, każdego dnia móc dostrzegać małe cuda jakie się zdarzają i mówiąc kolokwialnie – nie tracić czasu i nerwów na pierdoły. Bo koncentrować swój czas, swoją energię i uważność na tym, co dla nas samych naprawdę ważne.

Ok, ale co powiedzą/pomyślą inni? Jeśli moje dziecko krzyczy na placu zabaw i włazi na zjeżdżalnię w miejscu, w którym powinno zjeżdżać? A niech włazi! Jeśli widzę, że robi to asekuracyjnie i świetnie sobie radzi (a nawet gdyby miał sobie nie radzić, ale chciałby próbować), czemu nie?! Kiedy indziej w życiu będzie mógł się nauczyć tego jak wspinać się, aby nie spaść? Dzieci są dziećmi. Mają prawo być głośno i brudzić się. Tylko doświadczając i eksperymentując rozwijają się. Pozwalajmy im na to!

 

Chcę wychować dziecko, które będzie umiało samodzielnie myśleć. Kwestionować to co usłyszy i sięgać po to, na czym mu zależy. Które w poczuciu bezpieczeństwa i solidnych, mocnych korzeni będzie miało siłę wzrastać, by w końcu móc lecieć na swoich skrzydłach gdzie tylko zechce. By tak było, musi samo siebie akceptować – włącznie ze wszelkimi emocjami jakich doświadcza. 

 

To moja złota myśl na dziś. A teraz zacytuję Tymka – „Tadadaaam!” 🙂

 

Alicja

 

Artykuł Co zrobić, gdy masz ochotę wyrzucić swoje dziecko przez okno? pochodzi z serwisu Alicja Janosz Dzieciom.

]]>
476