Śledząc Pinteresta czy Instagrama można się zachwycić, ale i popaść w kompleksy. Na zdjęciach piękni, zadbani i modnie wystylizowani ludzie, którzy nigdy nie mają problemu pt. „nie mam się w co ubrać”. Meble, na których nie siada kurz. Kawa, która nigdy nie stygnie. Kuchnie, których blaty nigdy nie są uwalone tak jak mój i pościele, które nigdy się nie gniotą. Dzieci i psy, pozwalające się uchwycić do zdjęcia w najbardziej idealnym momencie (czemu mi to nigdy nie wychodzi?). Oj nie, u nas jest całkiem inaczej… Na domiar złego, mamy 1 grudnia (posta wrzucam z 3-dniowym delayem, aż tak nie ogarniam, wybaczcie! :)) a kalendarza adwentowego dla mojego synka brak. No pięknie Matka Polka… Więc prędko, zaraz po odwiezieniu Tymka do przeszkola – pasmanteria, apteka (po lizaki) i dwa inne sieciówkowe sklepy z gadżetami na mini prezenty. Pędem do domu i – uwaga – matka robi kalendarz adwentowy! DIY!
Naklejki kosztowały 3,50zł
Opakowanie papierowych woreczków śniadaniowych 6zł
Sznurek 8zł
Maleńkie klamerki – po 25 groszy
Do tego użyłam czarnego cienkopisu, nożyczek, gałęzi, którą zawiesiłam na sznureczkach, zahaczonych o dwa gwoździe i wyobraźni 🙂
Nabazgrałam co umiałam (niestety talentu no rysowania nie posiadam), ponaklejałam Mikołajkowe naklejki z cyferkami na papierowe woreczki śniadaniowe, pozamykałam je i powiesiłam, mocując woreczki na sznureczkach małymi, drewnianymi klamerkami (są przeurocze!), wkładając wcześniej do każdego z woreczków a jakiś drobiazg. Dziś był zdrowy lizak. Na jutro krówka z mleka kokosowego, a na pojutrze dziurkacz z motywem świątecznym itd. Znajdą się gdzieś resoraki, wyczesane kredki, małe figurki dinozaurów i skarpety godne prawdziwego Elfa. Dla dziewczynek można dodać mnóstwo spineczek i gumek do włosów. Chyba więcej takich ślicznych drobiazgów można łatwo kupić, więc fajnie macie matki córek! 😉
A tak szczerze, to nie wiem kto z nas się bardziej cieszy z tego kalendarza DIY. Tymcio miał dziś taki blask w oczkach, jak rozpakował pierwszy woreczek, że naprawdę poczułam jak wielka może być radość podarowana komuś ukochanemu 🙂 Więc to nam obojgu wyczarowałam wspólny prezent, który w dodatku jest ozdobą salonu 😉
Alicja