Artykuł Kluski śląskie. pochodzi z serwisu Alicja Janosz Dzieciom.
]]>
Składniki:
Garnek ugotowanych, osolonych ziemniaków (tyle ile normalnie gotujecie dla odpowiedniej ilości osób w Waszych domach)
mąka ziemniaczana
jajko
Ziemniaki rozgniatamy na gładkie puree. Przekładamy do miski i dzielimy na 4 równe części. Jedną z nich wyjmujemy i kładziemy na resztę rozgniecionych ziemniaków, a w jej miejsce wsypujemy mąkę ziemniaczaną (tak by mąka wypełniła ćwiartkę lub ciut mniej – w zależności od wilgotności ziemniaków). Jeśli mąki jest za dużo, ciasto się rozsypuje. Musi nam wyjść plastyczna masa, która ładnie się formułuje w kulki. Kolejne kluseczki układamy na oprószonej mąką ziemniaczaną desce.
W dużym garnku zagotowujemy lekko osoloną wodę. Do gotującej wody delikatnie wkładamy kluski i czekamy aż woda ponowni się zagotuje. Zmniejszamy ogień i po wypłynięciu klusek na wierzch, delikatnie mieszamy je przez moment drewnianą łyżką i zostawiamy jeszcze na chwilę. Po około 3 minutach, gdy widzimy, że kluski trochę urosły, wyjmujemy je z garnka. Dla pewności warto jedną wyjąć, rozkroić i sprawdzić, czy jest już ugotowana. I gotowe!
Idealne na niedzielny obiad! Smacznego!
Alicja
Ps. Wersja dla alergików, którzy nie mogą białka jaja kurzego albo całego jaja – to wyzwanie, które zamierzam podjąć dala moment. Mam pomysł, żeby jajko zastąpić siemieniem lnianym zalanym wrzątkiem, którego używam do robienia chleba i tam sprawdza się świetnie. Jak tylko zdołam to jakoś wykonać, napiszę Wam o efektach.
Artykuł Kluski śląskie. pochodzi z serwisu Alicja Janosz Dzieciom.
]]>Artykuł Smakoterapia – książka dla mnie idealna! pochodzi z serwisu Alicja Janosz Dzieciom.
]]>
Bez glutenu, nabiału i cukru – można przeczytać na okładce. Książka ma aż 351 tron, więc jest sporą skarbnicą przepisów, opatrzonych klimatycznymi zdjęciami, które mocno działają na kubki smakowe. To książka dla wszystkich, którzy chcą odżywiać swoje organizmy tym, co wartościowe. Jestem przekonana, że jelita są najważniejsze w kwestii naszej odporności. Iwona jako trenerka i edukatorka żywienia potrafi pięknie wprowadzić swoich czytelników do swojej kuchni, pełnej wspaniałych odkryć, połączeń smaków i aromatów, a także „patentów” na te wszystkie dania pełne dobrodziejstwa.
W Smakoterapii znajdziecie mnóstwo przepisów na dania bez nabiału (mleka roślinne, jogurty, kefiry, śmietany a nawet twarożki czy mozarellę), bez glutenu (szereg przepisów na chleby i chlebki, słodkie i wytrawne bułki, na ciasta pierogowe i makarony), na zimno (różnorodne przepisy na potrawy roślinne na zimno, pasty, przekąski, sałatki) oraz na ciepło (dania obiadowe i ciepłe dodatki do dań). Jest pięknie wydana, a jej siła tkwi w autentyźmie i dobrym smaku nie tylko w kwestii kulinarnej Osobiste teksty, wprowadzające do każdego przepisu, zbliżają nas do autorki i powodują, że książkę tę można studiować leżąc wieczorem na kanapie i mieć z tego prawdziwą przyjemność. Czyta się ją jak dobry poradnik
Od 5 miesięcy, odkąd jestem świadoma nietolerancji pokarmowych mojej rodziny, choć zdawało mi się, że wcześniej nasza kuchnia była całkiem zdrowa, gotuję totalnie inaczej. Książkę Iwony traktuję jako kulinarną biblię w mojej nowej, turbo zdrowej kuchni. Kuchni, która zwłaszcza na etapie zmiany wymagała mojego zaangażowania, czasu, uwagi i odwagi na eksperymenty. Ale okazuje się, że rezygnacja z tradycyjnych produktów nich nie oznacza braku możliwości jedzenia podobnych rzeczy. Bo wiele z nich można stworzyć z całkiem innych składników, a efekt jest zaskakująco pyszny! Gdy widzę moich chłopaków zajadających się chlebem, który sama upiekłam z własnoręcznie zrobionym hummusem czy twarogiem z nerkowców, pizzą z mąki ryżowej albo jaglanką w milionie odsłon, wiem, że warto było i warto wciąż jest się starać
Gorąco polecam Wam tę książkę i zachęcam do eksperymentów kulinarnych z Matką Sakoterapią. Jestem przekonana, że gotowanie z nią pójdzie Wam śpiewająco!
Alicja
Artykuł Smakoterapia – książka dla mnie idealna! pochodzi z serwisu Alicja Janosz Dzieciom.
]]>Artykuł Batoniki mocy / daktylove. pochodzi z serwisu Alicja Janosz Dzieciom.
]]>Takie batoniki, jak widać po sklepach i stacjach benzynowych, opanowują nasz kraj! Są wszechobecne! I wcale nie dziwi mnie ich popularność, bo nie dość, że są super zdrowe, to i pyszne! Niestety ich cena nie jest zbyt niska. Produkując całą tabliczę batonów w domu, myślę, że sporo zaoszczędzamy, nawet gdy używamy dobrych i fajnej jakości składników. Poza tym możemy dodawać i eliminować poszczególne składniki wg własnych potrzeb i upodobań, no, może poza daktylami ;). Ważne wydaje mi się jedynie to, żeby wszelkich pozadaktylowych składników było objętościowo przynajmniej tyle samo co daktyli Więc do dzieła!
Daktyle (opakowanie 400 gram) wsypuję do miski i zalewam wrzątkiem. Pozostawiam na kilka minut. W tym czasie pozostałe składniki wsypuję na patelnię i na średnim ogniu podprażę, co chwilę mieszając:
1/3 opakowania płatków jaglanych (opakowanie 200 gram)
pół szklanki słonecznika (lub więcej)
3 łyżki siemienia lnianego
3 łyżki sezamu (ja używam czarnego)
3 łyżki popingu z amarantusa
3 łyżki nasion chia
Daktyle odsączam z wody i dodaję do nich wszystkie podprażone nasiona. Do tego dodaję:
garść orzechów nerkowaca
garść migdałów
dwie łyżki kakao/karobu
dużą łyżkę oleju kokosowego
Całość blenduję. Gotową gęstą masę umieszczam w małej, gumowej, prostokątnej foremce. Posypuję jagodami goji i słonecznikiem (lekko wgniatam je dłonią w batony, żeby później z nich nie spadały). Wkładam do zamrażarki na minimum 2h, a po wyjęciu kroję na cieńkie paski i… wcinamy!
Na koniec jeszcze dodam, że genialny patent z podprażeniem płatków jaglanych mam od Asi – cudnej przedszkolanki Tymka Na surowo płatki jaglane smakują wg mnie jakoś papierowo (czyt. są obrzydliwe :P). Batony Mocy śmiało można wziąć ze sobą do pracy, szkoły, przedszkola czy w trasę koncertową W chwili zmęczenia naprawdę dodadzą Wam zdrowej energii!
Alicja
Artykuł Batoniki mocy / daktylove. pochodzi z serwisu Alicja Janosz Dzieciom.
]]>