Artykuł #IDĄŚWIĘTA pochodzi z serwisu Alicja Janosz Dzieciom.
]]>A na niej 5 piosenek, które ma nadzieję, że wprowadzą Was w cudowny Świąteczny nastrój i pozostaną z Wami na kolejne lata!!! Bo to przecież produkt wielosezonowy, czyż nie?
Z wielką radością z okazji Mikołajek, dzielę się z Wami pierwszym singlem z krążka #idąŚwięta. Koniecznie dajcie suba i zostawcie komentarz pod klipem na YouTube <3
Fot. Karolina Świątek
Artykuł #IDĄŚWIĘTA pochodzi z serwisu Alicja Janosz Dzieciom.
]]>Artykuł Nowa piosenka na Wielkanoc! pochodzi z serwisu Alicja Janosz Dzieciom.
]]>Proponuję wspólne śpiewanie i… kicanie w refrenie! Taki challange dla dorosłych
Spróbujcie nie zważając na to co kto sobie pomyśli (włącznie z naszym wewnętrznym głosem surowego krytyka), zapomnieć się i tańczyć! I choć przez chwilę przypomnieć sobie jak to jest być dzieckiem <3 Bo pielęgnowanie w sobie tej umiejętności zatracania się w muzyce to cudowna terapia dla nas samych, a dla naszych dzieci – najlepsza zachęta do tego, by dawały się porwać dźwiękom… Spróbujcie razem z nami!
TEKST:
Kto tak pędzi? Kto tak gna?
Kto tak wielkie uszka ma?
Hop hop hop, kic kic kic
Może wiesz i Ty?
To zając, wielkanocny zając
Wyjątkowy zając
Chce by cieszyły się dzieci na całym świecie
Zając, wyjątkowy zając
Przychodzi w Wielkanoc
Żeby zobaczyć uśmiechy daje prezenty
Nic w tym nie przeszkodzi mu
By skoczył tam i zajrzał tu
Kic kic kic, hop hop hop
Zrób z zajączkiem SKOK!
To zając, wielkanocny zając
Wyjątkowy zając
Chce by cieszyły się dzieci na całym świecie
Zając, wyjątkowy zając
Przychodzi w Wielkanoc
Żeby zobaczyć uśmiechy daje prezenty
Zatańcz jak muzyka gra
Klaśnij w dłonie – raz, dwa!
Kic kic kic, hop ho hop
I znów z zajączkiem SKOK!
To zając, wielkanocny zając
Wyjątkowy zając
Chce by cieszyły się dzieci na całym świecie
Zając, wyjątkowy zając
Przychodzi w Wielkanoc
Żeby zobaczyć uśmiechy daje prezenty
Artykuł Nowa piosenka na Wielkanoc! pochodzi z serwisu Alicja Janosz Dzieciom.
]]>Artykuł Dzień Dziecka – koncert! pochodzi z serwisu Alicja Janosz Dzieciom.
]]>Z wielką nadzieją, że tak się dzieje, zapraszam Was i Wasze dzieci do zobaczenia koncertu, jak i z moim wspaniałym składem – Kamilem Pełką, Łukaszem Damrychem i Bartkiem Niebieleckim zagraliśmy z okazji Dnia Dziecka
Bardzo dziękuję Adnrzejowi Szaremu Szeremetowi za ugoszczenie nas w swoim domu i w cyklu koncertów „Ogrody Szarego”.
Ogromne podziękowania dla Krzysztofa Wilmy za realizację obrazu i montaż oraz dla Andrzeja Kwiatkowskiego, odpowiadającego za realizację nagrania.
Kliknij w link i przejdź do koncertu – KONCERT TUTAJ!!!
Artykuł Dzień Dziecka – koncert! pochodzi z serwisu Alicja Janosz Dzieciom.
]]>Artykuł Chleb kukurydziano-gryczano-jaglany pochodzi z serwisu Alicja Janosz Dzieciom.
]]>
1,5 szlanki bezglutenowej mąki firmy Shar (dostępnej w Rossmannie czy Tesco)
szklanka mąki grycznej
szklanka mąki jaglanej
pół szklanki mąki ziemniaczanej
szklanka siemienia lnianego zalanego wrzątkiem (ma być gęsty glut. Siemię szybko wpija wodę, więc nalewam troszkę ponad poziomem siemienia w szklance, a i tak zawsze uzupełniam jeszcze odrobiną wrzątku J)
łyżka soli himalajskiej lub morskiej (choć podobno nasza zwykła sól też jest ok)
¼ kostki pokruszonych świeżych drożdży
ciepła woda
ziarna czy przyprawy jakie lubimy (ja najczęściej dodaję mieszankę sezamu, nasion chia, i słonecznika).
Wszystkie składniki mieszam drewnianą łyżką w szklanej misce. Nie piszę ile dokładnie ciepłej wody dolewam, bo patrzę na konsystencję ciasta. Ma być gęste, ale dające się mieszać. Zazwyczaj około szklanki – 1,5. Ma wyglądać tak:
Foremkę wykładam papierem do pieczenia i wlewam ciasto. Wierzch posypuję słonecznikiem i smaruję wodą. Dzięki temu skórka nie pęka i nie robi się zbyt twarda. Ciasto wkładam do piekarnika rozgrzanego do 30 stopni i już go nie ruszam. W tym czasie ciasto ładnie wyrasta. Po 20 min. podkręcam temperaturę do 180 stopni. Po 50 min. wyjmuję ciasto z foremki i w samym papierze, który się przykleił do chleba piekę kolejne 20min. I gotowe Warto postukać w ciasto od spodu. Gdy wydaje tępy dźwięk, jest upieczone Czekam aż chleb wystygnie, bo krojony na ciepło znacznie bardziej się kruszy. Kroję go na kromki i wsadzam je do zamrażarki. Dzięki temu nie psuje się, a my w każdej chwili możemy wyjąc tyle kromek ile chcemy z zamrażarki i rzucić je do tostera, by po chiwli mieć pysznego tosta Jeśli nie zdążę go schować go do zamrażarki, spokojnie stoi do 3 dni na blacie, pod ściereczką i nic się z nim nie dzieje. Świeży smakuje bardzo dobrze, ale jako tosty jeszcze lepiej. Ogólnie, bezglutenowe chleby są wg mnie smaczniejsze po przypieczeniu.
Powiem Wam nieskromnie, że jestem mega dumna z tego chleba. Wczoraj upiekłam dwa bochenki. Dziś skroiłam część w drobną kostkę i zawiozłam Tymkowi do przedszkola, żeby miał na grzanki do zupy. Kilkoro starszych i młodszych degustatorów zasmakowało w nim i… Znów muszę przywieźć zapas cheba na grzanki, bo nie z niego nie zostało Dla kucharki nie ma lepszej nagrody niż zadowoleni konsumenci Ciekawa jestem zdania Piotrka Kucharskiego, który jest w tej dziedzinie specem.
Dzięki temu chlebowi (i czasami sprawdzonym chlebom, które kupuję w Pochlebnej lub w Pasażu Grunwaldzkim na jarmarku, który odbywa się w pierwszy weekend miesiąca) chleb wciąż jest obecny w naszej diecie. Mimo, że często na śniadania czy kolację jadamy dania na bazie jaglanki, możemy jeść kanapki jak każda normalna rodzina. A powiem Wam, że naprawdę o to się najbardziej bałam, że tego chleba będzie na brakować… Makarony bezglutenowe można kupić bez problemu. Chleb bezglutenowy jest wyzwaniem. A dokładnie – jeśli tak jak ja i moi mężczyźni, ma się alergię nie tyle na sam gluten co na pszenicę, żyto, jęczmieć itd. to należy zwrócić uwagę na to, że cheb bezglutenowy często zawiera hydrolizowane białko pszenne… O ile nie szkodzi on osobom z celiakia, o tyle dla nas jest szkodliwy… :/ Oj, nie ma lekko…
Pizzę bez glutenu, też robię już bardzo przyzwoitą Teraz marzymy o bezglutenowej picie i o chlebku Nann… Poszukiwania idealnej receptury czas start! Trzymajcie kciuki! A ja trzymam kciuki za Wasze A’la chleby Dacie znać jak wyszły?
Alicja
Artykuł Chleb kukurydziano-gryczano-jaglany pochodzi z serwisu Alicja Janosz Dzieciom.
]]>Artykuł Pies – najlepszy przyjaciel dziecka pochodzi z serwisu Alicja Janosz Dzieciom.
]]>
Dziś Tymek ma 3 lata. Zadziwił mnie kilka dni temu, samodzielnie i z własnej inicjatywy napełniając miskę Molly wodą i jej karmą. Wniosek? Dzięki zwierzakowi w domu, dziecko uczy się odpowiedzialności.
Wychodząc na spacer, widzę, że Tymon czuje się ważny i potrzebny. Wspólnie ubieramy Molly smycz, a on ją prowadzi. Zauważyłam, że idąc z Molką na smyczy, chętniej pokonuje większe odległości na własnych nóżkach. Tak więc Molly jest świetnym kompanem do długich spacerów i wycieczek rowerowych.
Tymcio wie, że gdy zaśnie po wieczornym czytaniu książki, wracam do mojego łóżka, ale Molly z nim zostaje. Śpi przy jego nóżkach lub na dywaniku obok łóżka. Nie ma opcji, żeby jej nie zawołał, gdy idzie spać – choć często Ona sama już na nas czeka w tym łóżku Wierzcie mi, że pięknie patrzeć na to przywiązanie i przyjaźń. Na wspólne wygłupy. Na wspólne jedzenie (przy BLW nasz odkurzacz marki Jack Russell model Molly jest niezastąpiony! ;)) i wzajemną troskę. Gdy Tymek płacze, Molly nie pozostaje obojętna. A gdy ona ucieka za kanapę i trzęsie się ze strachy gdy ja lub Tymuś mamy czkawkę, to On ją pociesza, głaszcze i pociesza swoim słodkim, czułym głosikiem.
Jestem pewna, że Tymek będzie wspominać ich wspólne chwile przez całe swoje życie. W końcu to co dzieje się teraz, będzie już pamiętał na zawsze
Zdarza się, że dzieci boją się psów. Sama nieufnie podchodzę do tych, których nie znam, zwłaszcza gdy są to groźne rasy. Chcąc mieć psa, zdecydowanie należy przeanalizować charakterystykę danej rasy, zwłaszcza to, w jakim celu była tworzona.
Pamiętajmy, że straszenie dzieci psami nie jest dobre. „Uważaj, bo Cię ugryzie” słyszę nagminnie podczas spacerów. Musimy pamiętać, że nasze lęki są często bezpodstawne i nie ma sensu przekazywać ich naszym dzieciom. Pies z założenia nie powinien być groźny. Oczywiście, to zwierze, które kieruje się instynktami. Zdarzają się historie, gdy pies zaatakował własnego właściciela lub jego dziecko. Nie wyobrażam sobie tego nawet. Ale znawcy psów przekonują, że takie wypadki zawsze są winą człowieka. Pamiętajmy że psy też mają swoje traumy i lęki. To zwierzęta. My musimy być odpowiedzialni i rozsądni.
Wierzcie mi, że można dzieci nauczyć ostrożności wobec zwierząt bez jednoczesnego straszenia w nich nimi. Maluchom należy tłumaczyć, że piesek jest istotą czującą, która kieruje się instynktem. I gdy np. zostanie pociągnięty za ogon czy sierść i poczuje ból, może ugryźć, bo będzie się chciał bronić. Należy dzieci uczulać, że chcemy aby zawsze najpierw zapytały właściciela, czy mogą pogłaskać zwierzę. Ważne jest pokazanie im jak należy prawidłowo przywitać się z psem. Wyjaśnić, że piesek poznaje nas poprzez zapoznanie się z naszym zapachem, temu nas wącha. Oraz bycie czujnym i gdy np. dziecko poklepuje zwierzę po głowie, natychmiast reagować, korygując „głaskanie”.
Na koniec muszę Wam jeszcze napisać o tym, jaką Tymek „wybudował” dla Molki budę z pudła, w którym przysłano do nas jej karmę Wyobraźcie sobie, że cały sufit i ściany, zarówno od zewnątrz jak i od środka, wykleił naklejkami jego ukochanej Mashy i Niedźwiedzia
Nie wyobrażamy sobie domu bez naszego dzieciopsa Pochwalicie się zdjęciami Waszych dzieci-dzieci i psich-dzieci?
Alicja
Artykuł Pies – najlepszy przyjaciel dziecka pochodzi z serwisu Alicja Janosz Dzieciom.
]]>Artykuł Lody nie tylko latem pochodzi z serwisu Alicja Janosz Dzieciom.
]]>Są one naszą wspólną ulubioną przekąską. Tymka – dlatego, że są kolorowe, słodkie i tak wspaniale topią się w ustach, gdy się je zlizuje z patyczka. Moją – bo są zdrowe (tak, dobrze czytacie :)) i banalne w przygotowaniu.
Wystarczy umyć i obrać wybrane owoce, a następnie je zblendować i wlać do foremek (używamy tych z Ikei, ale w wielu marketach można kupić takie plastikowe lub gumowe pojemniczki na lody i sorbety). W ten sposób w mojej zamrażarce średnio co 1,5 tygodnia pojawia się nowa dostawa lodów.
Znacznie bardziej lubię dawać Tymonowi takie domowe lody niż jakiekolwiek sklepowe, bo wiem, że mają w sobie samo dobrodziejstwo, bez sztucznych barwników i ton cukru. Robimy sorbety na bazie bananów i avocado lub lody na mleczku kokosowym. Polecam jedne i drugie. A! Czasem przed dodaniem składnika, który zmienia kolor musu, wlewamy już część gotowego musu do foremek, zalewając je do połowy. Dzięki temu mamy lody dwukolorowe. Tak można stworzyć całą lodową tęczę. Czemu by nie?
Oto nasze ulubione kombinacje smakowe:
Baza:
– 1 dojrzałe avocado (używam go zawsze, bo nie dość, że zawiera bardzo zdrowe tłuszcze, to jeszcze powoduje, że lody są bardziej kremowe :))
– 1 dojrzały banan
Do bazy:
– 1 mango
– 2 kiwi
– truskawki / maliny / poziomki / borówki (co tylko lubicie – kolory oczywiste :))
Te wszystkie owoce fajnie miksują się ze sobą. Jeśli chcemy natomiast lody czekoladowe, to do bazy dodajemy po prostu 2 łyżki kakao lub karob.
Druga baza:
– mleczko kokosowe (wodę odlewam, a do lodów używam tylko bardziej tłustego mleczka)
Do bazy:
– kakao / karob
– banan
– brzoskwinie
Jeśli lubicie słodsze lody, można je dosłodzić chociażby miodem czy syropem klonowym. Ale dojrzały banan ma w sobie naprawdę dużo słodyczy i moim zdaniem nie ma potrzeby podbijania słodkości naturalnie słodkich lodów
Cytując Tymka: „Smacznego, smacznego życzymy Ci! Mniam mniam!”
Alicja
Artykuł Lody nie tylko latem pochodzi z serwisu Alicja Janosz Dzieciom.
]]>Artykuł Ja siebie tak nie widzę! pochodzi z serwisu Alicja Janosz Dzieciom.
]]>OCENIAMY SIEBIE ZBYT SUROWO.
Nie widzimy swoich zalet, uroków, mocnych stron. Ani w swoim charakterze, ani w wyglądzie. Za to każda z nas doskonale orientuje się w swoich słabościach i niedociągnięciach. I nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy, jak bardzo to nam przeszkadza w życiu!!! Że w tym momencie my same jesteśmy dla siebie największymi wrogami!
Niedawno, moja koleżanka, która jest świetnym coachem, poprosiła mnie, w ramach jakiegoś ćwiczenia, które robiła, abym napisała dla niej kilka słów o tym, jak ją widzę i jakie są jej talenty i mocne strony. Z chęcią nabazgrałam parę zdań, zwłaszcza, że długo nie musiałam się zastanawiać nad tym co napisać, bo Ania jest super mamą i super trenerem personalnym. Od roku mieszka w Barcelonie, o czym od dawna marzyła. Studiuje online na renomowanej uczelni w NY. Odważnie sięga po to czego chce i realizuje swoje marzenia jedno za drugim. Komu to zawdzięcza? Sobie samej i swojej pracy nad sobą. To, czego uczę się od niej, mimo odległości która nas dzieci na co dzień, to podejmowanie wyzwań i traktowanie ich jako możliwości. To wychodzenie ze swojej strefy komfortu, jak to się ładnie nazywa, bo tylko na obcym terenie możemy siebie poznawać i rozwijać. To docenianie siebie i odpuszczanie sobie…
Mam dla Was jeden prezent i jedno zadanie. Najpierw o zadaniu, a nagrody za chwilę
Poproście dwie lub trzy, bliskie Wam kobiety, aby napisały o Was i dla Was kilka zdań na temat Waszych mocnych stron, talentów i zalet. Niech napiszą szczerze to, jak Was widzą. Możecie odwdzięczyć się tym samym A ja, wierzcie mi, jestem przekonana, że uśmiechniecie się w sercu czytając o sobie i nabierzecie zdrowego dystansu do samooceny, która brutalnie odbiera pewność siebie, hamuje i deprymuje.
Prezent? Oto link do afirmacji, którą w naszym domowym studio nagrała kiedyś moja Ania – coach. Posłuchajcie koniecznie i do roboty! Najlepszy moment na zmianę to teraz i tu
Alicja
Artykuł Ja siebie tak nie widzę! pochodzi z serwisu Alicja Janosz Dzieciom.
]]>Artykuł Bezglutenowy dom pochodzi z serwisu Alicja Janosz Dzieciom.
]]>Miesiąc temu, po wielotygodniowej, bezowocnej walki z katarem i kaszlem u mojego synka i po miesiącach bezskutecznych prób walki z chorymi zatokami (akupuktura, płukanie zatok, sterydy i milion innych) postanowiłam, że robimy konkretne badania. Nie jakieś średniowieczne metody badań z kropli krwi (choć nie ukrywam, że było to moim pierwszym pomysłem :)), czy posiadający tylu zwolenników co sceptyków biorezonans, ale konkretne badania krwi na nietolerancje pokarmowe i alergie. Wzięłam temat we własne ręce i umówiłam nas na konsultację do centrum diagnostycznego, do polecanej mi przez przyjaciółkę mikrobiolożki. Ta poradziła, które badania warto wykonać. Od wymazów z nosów i gardeł, poprzez przeróżne badania krwi. Zapłaciliśmy jak za zborze (o ironio ;)), ale mamy czarno na białym, co się dzieje w naszych organizmach. To dla mnie wiedza rzetelna i konkretna. No ale co się okazało?
Mamy taką ilość przeciwciał, zwłaszcza na gluten, że nasze układy immunologiczne są od dawna w permanentnym stanie wojny. A ponieważ wciąż zwalczają (a raczej próbują zwalczać) to, czego sami dostarczamy im z pożywienia (białka, które odczytują nie jako pokarm, lecz jako wroga), nie mają sił na chronienie nas przed wirusami i bakteriami z zewnątrz, mówiąc najprościej. Więc gdybyśmy nie zrobili tych badań i nie wprowadzili zmian w sposobie odżywiania, za jakiś czas, zaczęlibyśmy poważnie chorować.
Mając „bezglutenowy i beznabiałowy wyrok” czarno na białym, musieliśmy wyeliminować naszych wrogów z menu. Po dwóch miesiącach praktyki w stosowaniu diety, mam kilka wniosków.
CO TERAZ JEMY?
Mamy wielkie szczęście, że mieszkamy na obrzeżach Wrocławia. Miasta, które daje nam możliwość kupowania pieczywa bezglutenowego – nie tylko kilku kromek z marketów, ale całego bochenka dobrego chleba. Jest tu też sporo restauracji oferujących dania bez glutenu, więc nie tylko pozostaje nam żywienie się w domu i jeżdżenie wszędzie ze swoimi posiłkami. Choć nie ukrywam, że najczęściej tak właśnie robimy.
Od dawna zwracaliśmy uwagę na to co jemy i odżywialiśmy się w naszym odczuciu zdrowo. Mleka roślinne, soki z jarmużem i szpinakiem, z wyciskarki wolnoobrotowej itd. to był standard. Sery, jajka i mięso dobrej jakości. Nie kupowaliśmy wysoko-przetworzonych produktów, żadnych gotowych dań do mikrofali (nawet jej nie mamy). Ale i tak sporo rzeczy, które kupowaliśmy wcześniej, poszło w odstawkę. Jednak ta zmiana, do jakiej się obecnie przystosowujemy, to dla nas spore zamieszanie. A produkty bezglutenowe, tak jak wszystkie inne – nie wystarczy, że nie mają glutenu, by były zdrowe…
Do tematu jedzenia z pewnością niebawem wrócę. Na dziś zostawiam Was z informacją, że żyjemy i już czujemy się lepiej! Tymek nie kaszle i nie ma kataru, a ja mam więcej energii, płaski brzuch i mniej demonów w głowie
Alicja
Artykuł Bezglutenowy dom pochodzi z serwisu Alicja Janosz Dzieciom.
]]>