Dzieci kochają się huśtać. Zaraz zaraz. Nie tylko dzieci to uwielbiają. Bujanie wprowadza nas w trans. Uspokaja i jest po prostu przyjemne 🙂 No więc zrobiliśmy sobie tę przyjemność i w pokoju Tymka zawisła nasza huśtawka, którą wykonaliśmy własnoręcznie – Tymek, Bartek, Dziadek Wacek i ja. Aż cztery mocne mózgi i cztery pary rąk przy niej pracowały – to się nazywa wielki projekt, haha 😉 Nie jest idealna. Surowa i w zasadzie totalnie zwykła. Ale dla nas to huśtawka wyjątkowa, bo samo jej robienie było wielką przyjemnością i pretekstem do tego by wspólnie coś zrobić. Odkąd jest Tymcio, uwielbiam takie wielopokoleniowe projekty! Ok, no to jak samemu zrobić huśtawkę do pokoju dziecka?
Deska – my kupiliśmy zwykłą deskę w markecie budowlanym. Reprezentujemy wagę kogucią, więc w zupełności nas utrzyma. Jeśli jednak z Waszej huśtawki zamierza korzystać ktoś o znacznie większych gabarytach, można kupić np. drewniany parapet, który będzie bardziej wytrzymały. Trzeba go tak samo jak deskę nieco przyciąć, chyba że chcecie wielką, kilkuosobową ławę 😉
Sznur – ja wybrałam taki jak na zdjęciu, który wytrzymuje obciążenie do ponad 100kg i ma długość 10m. Zastanawiałam się, czy nie wybrać bardziej gładkiego, przyjemniejszego w dotyku, ale stwierdziłam, że ten surowy fajnie wygląda i jest taki „chłopacki”.
Dwa kołki rozporowe i pasujące do nich dwa haczyki.
Do wywiercenie otworów w suficie wynajęłam dziadka. W otwory włożył kołki rozporowe i wkręcił w nie haczyki. Linę przecięliśmy na pół i przewiesiliśmy każdą z części przez haczyki. Deskę skróciliśmy do długości, jaka na oko uznaliśmy, że będzie dla Tymka i pozostałych domowników wystarczająca 😉 O ile deskę przytniecie w każdym markecie budowlanym, o tyle z kolejnym krokiem – wierceniem otworów, może być trudniej. Dziadek wywiercił nam cztery dziury, przez które przeciągnęłam sznur i zrobiłam solidne węzły. Ponieważ sznurka starczyło nam na styk, nie związałam go 20-30cm powyżej deski, jak wcześniej planowałam, bo Tymek miałby za wysoko tę huśtawkę. Połączyłam je innym sznureczkiem i efekt jest ten sam. Potrzeba uwalnia kreatywność, czyż nie? 😉
Zobaczcie jak nam wyszła ta nasza huśtawka. A! Zostawiłam ją surową, bo takie drewno lubię najbardziej i nie wprowadzamy do domu kolejnej chemii (składu tablicówki nawet nie czytałam). Ale można ją pomalować oczywiście jakimś olejem czy bejcą, w zależności od preferencji.
Alicja
Ps. Gdyby Was zastanawiał obraz na tablicy z pokoju Tymka – jest to dinozaur.