Naleśniki to jedno z tych dań, które lubią chyba wszystkie dzieci (i nie tylko :)) Pamiętam z dzieciństwa smak naleśników mojej mamy. Grubaśne, delikatne, pachnące, no pyszne!
Moje zawsze wychodziły inaczej. Niby ten sam przepis, ale… Dopiero teraz, gdy stanęłam przed wyzwaniem usmażenia naleśników bezglutenowych, okazało się, że nie ma nic prostszego, niż upichcenie genialnych, chrupiących naleśniczków, które znikają szybciej niż się pieką 🙂 I tak zostałam naleśnikową królową w moim domu 😉
Uwaga! Proporcje podaję „na oko”, bo w kuchni zawsze improwizuję, ale postaram się mniej-więcej je określić.
Składniki:
250g mieszanki mąki bezglutenowej (ja używa Shar, ale można samemu zmieszać mąkę kukurydzianą, ryżową czy odrobinę ziemniaczanej)
100g mąki jaglanej lub gryczanej
mleko roślinne (ja użowam ryżowo-kokosowego z Lidla, bo jest najsmaczniejsze, ale jeśli go nie mam, to dodaję sojowego Alpro for proffessionas, którego używam do kawy)
odrobina wody gazowanej
szczypta soli himalaskiej lub morskiej
masło klarowane do smażenia
Wykonanie:
Mąki mieszamy ze sobą. Dodajemy sól, mleko i wodę, tak by ciasto było lejące się, ale niezbyt rzadkie (to chyba każdy wie, ale wczułam się ;)). Na rozgrzaną patelnię (na mojej indukcji zostawiam 6-7 stopień rozgrzania, bo przy wyższym ustawieniu się spalą!) dajemy mniej więcej płaską łyżkę masła klarowanego i wlewamy ciasto – na jednej patelni smażę 3 naleśniczki wielkości dłoni lub ciut mniejsze. Podajemy z czym lubimy! 🙂 Smacznego!!!
Alicja