Klaps to przemoc fizyczna. Klaps to bicie dzieci i nie ma co do tego wątpliwości. Definicja jest jasna, a przekaz od psychologów konkretny. Przyzwolenie na bicie dzieci jest mitem, niestety głęboko osadzonym w naszym społeczeństwie, odbierającym dzieciom podmiotowość. A dzieci nie są naszą własnością. Są małymi ludźmi, których prawem jest zachowywać się nieracjonalnie i nie radzić sobie z własnymi emocjami. My – dorośli, musimy je tego nauczyć poprzez dawanie im przykładu i pokazywanie, że nie ma takiej sytuacji, w której możemy wyrządzić krzywdę komuś słabszemu.
Ale od początku… Przedwczoraj udało mi się obejrzeć fragment DDTvn. Akurat trafiłam na temat, który zawsze mnie wzburza. Nie temu, że jestem mamą (choć to z pewnością potęguje emocje i niezrozumienie, jak można krzywdzić dziecko) ale dlatego, że wiem, czym jest empatia. Przeraża mnie fakt, że ktoś, kto jest politykiem, twierdzi, że klaps, to uzasadnione użycie przemocy wobec dziecka, będące narzędziem wychowawczym. Fragment programu o którym piszę, możecie zobaczyć na stronie dziendobry.tvn.pl
Pierwsze co przychodzi mi do głowy to to, że Pan Krzysztof Bosak, jak dziecko, które było bite, naturalnie uzasadnia użycie przemocy przez rodzica wobec niego. Dorosły człowiek powinien to przepracować ze wsparciem terapeuty, jeżeli sam nie jest w stanie. Wiceprezes Ruchu Narodowego powinien też uświadomić sobie, że dziecko to też człowiek!
Janusz Korczak kiedyś napisał: “Nie ma dzieci – są ludzie, ale o innej skali pojęć, innym zasobie doświadczenia, innych popędach, innej grze uczuć”.
Jeśli Polacy uznają, że stosowanie klapsa to metoda akceptowana w wychowywaniu dziecka, to znaczy, że Polacy dopuszczają przemoc fizyczną wobec własnych dzieci. Tych samych, które kochają i chcą chronić.. Tych samych, dla których często chcą lepszego dzieciństwa niż sami mieli. Czyż to nie paranoja? Uświadommy sobie raz na zawsze, że „dawanie klapsów” czy „bicie po łapach” nie przynosi dzieciom żadnych, ale to żadnych korzyści. Owszem, efekt jest natychmiastowy. Bo dziecko wystraszy się i wycofa. Trudniej jest tłumaczyć, tłumaczyć i jeszcze raz tłumaczyć… To wymaga od nas cierpliwości, mądrości i wytrwałości. Wymaga samoświadomości i umiejętności rozpoznawania własnych emocji oraz radzenia sobie z nimi. Ale to najlepsza droga jaką znam i jestem pewna, że dawanie przykładu własnym zachowaniem, a nie tylko moralizowanie na jego temat, jest prawdziwym wychowywaniem dziecka. Danie dziecku klapsa, to dla mnie oznaka słabości i bezradności opiekuna. Takie przywództwo jest po prostu prymitywne. Należy sobie również uświadomić, iż respekt, jakim niewątpliwie dziecko będzie darzyć rodzica, stosującego wobec niego przemoc fizyczną, nie będzie wynikał z podziwu i szacunku, lecz ze strachu. Nas, rodziców stać na więcej… Naprawdę.
Co ofiarujemy tym małym ludziom, gdy podnosimy na nich rękę? Jedyne czego ich w ten sposób uczymy, to to, że silniejszy może krzywdzić słabszego. Że osoba, która jest dla dziecka gwarantem miłości i bezpieczeństwa, może stać się oprawcą i wrogiem. Że rodzic kocha i wspiera tylko wówczas, gdy zachowujemy się zgodnie z jego oczekiwaniami. Jest więc to miłość i akceptacja warunkowa.
Nie mam ambicji, aby się wymądrzać i mówić ludziom jak mają żyć i wychowywać swoje dzieci. Ale jestem przekonana, że w obronie dzieci należy stawać. Milcząc, godzimy się na krzywdzenie dzieci, które same się nie obronią. A ja na tę przemoc się nie zgadzam.
Na koniec jeszcze dodam, że w programie, do którego się ustosunkowuję w tym wpisie, bardzo mnie ucieszyło stanowisko Pani psycholog, ale również prowadzących DDtvn – Doroty Wellman i Marcina Prokopa. Kłaniam się Im w pas (choć przy Marcinie, również jak stoję, to jakbym się kłaniała w pas ;)) i mam wielką nadzieję, że rodziców takich jak Oni jest i będzie coraz więcej.
Alicja