Uczucia, jakich maluch doświadcza względem mamy, która od „jest częścią mnie” ewoluuje do roli „jest ciałem obcym”/ „uwielbiam ją” / „nie cierpię jej”/ „znowu ją ubóstwiam” / „nie znoszę” itd. Jednym słowem są nieprzewidywalne jak pogoda w górach. Bardzo różnią się od uczuć, jakie dziecko żywi względem ojca. Te są o wieeele bardziej stabilne. Dla małych dziewczynek – tata jest wzorem mężczyzny, jakiego będą szukać jako kobiety. W przypadku chłopców, ojciec to wzór męskości.
Z doświadczenia już wiem, że dla maleństwa epicentrum wszechświata jest mama. Ale z czasem, gdy tata jest obecny i podejmuje próby budowania więzi z dzieckiem, ta więź może pięknie się rozwijać. Spotkałam się z tezą, że jeśli do 3 rż. tata nie jest obecny w życiu dziecka, więź z potomkiem w późniejszych latach, będzie mu bardzo trudno stworzyć. Jak to się ma do Waszego doświadczenia? 🙂
U nas budowa trwa w najlepsze 🙂 Tymek ma dziś 3,5 roku i widzę, jak wielkim uczuciem darzy Bartka. Myjąc zęby zawsze szoruje jęzor i z dumą deklaruje „To tak trzeba robić. Tatuś mi pokazał”. To samo mówi, zakładając zimowy kombinezon, który ubiera techniką – rozłóż na ziemi, połóż się na nim i kolejno wsuwaj każdą kończynę 🙂 lub gdy ociera o siebie zewnętrzne części dłoni, podczas ich mycia, powtarzając jak zdarta płyta, wspomnianą regułkę, że tego nauczył go tata 🙂
Jest mnóstwo rzeczy, od których tylko tata jest specjalistą i do których nie mam co startować… Znacie to skądś? 🙂 To szereg zajęć – od naprawienia garnuszka z przedszkolnej kuchni, któremu odpadły uchwyty począwszy, na zbudowaniu toru kulkowego kończąc. Wspólne składanie szafy, naprawa przeciekającego zlewu, zabawa w chowanego czy budownie garażu z kartonu – to zabawy, zarezerwowane dla mężczyzn. I choć czasem jestem o krok od zawału, gdy widzę skoki z kuchennego blatu „na Małysza”, to wiem, że w tym momencie nie czas na mamę… „Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść niepokonanym”. Tak to było? 😉 Oj tak… Nie zawsze jest to łatwe, ale potrzebne!
A tak na poważnie, to my, drogie mamunie, musimy czasami odpuścić i dać chłopakom czas na pobycie razem. Wypad na basen, spacer z psem, wspólne majsterkowanie i miliard innych zajęć. Ale nasza rola nie kończy się na odpuszczaniu 🙂 Nie ma tak łatwo! 🙂
A co jeśli tata – nie stara się lub nie potrafi sam…?
Przed współczesnymi mężczyznami stoi wielkie wyzwanie. Są w zasadzie pierwszym pokoleniem, które tak świadomie zaczyna angażować się w emocjonalne i realne życie swoich dzieci. Przez wieki mężczyzna odpowiadał za zdobycie pożywienia i obronienia rodziny, a także za zabezpieczenie przestrzeni do życia. Nasi ojcowie i dziadkowie, gównie przynosili do domu pieniądze. Czyż nie? Który zmieniał pieluchy czy kąpał dzieci? Tak szczerze… Pojawiali się w naszym życiu w czasie wakacji czy świąt. Czyż nie…? Dziś coraz więcej mężczyzn idzie na urlop ojcowski, bez obciachu nosi dzieci w chustach czy nosidłach, a gdy podrosną, rozmawia jak z równym sobie, zamiast wydawać polecenia i oceniać. W krótkim czasie rola ojca uległa tak diametralnemu przeobrażeniu, że… można się w tym pogubić. Jestem przekonana, że wsparcie i szczere rozmowy obojgu rodziców, a do tego podparcie się jakąś mądrą lekturą (polecam jak zawsze Jospera Juula „Być mężem i ojcem”), każdemu tacie ułatwią naukę tego, co w naszym społeczeństwie, ośmielę się powiedzieć, że dopiero debiutuje. Ale jakież to piękne i ważne!
Jestem przekonana, że świadomy, odpowiedzialny przewodnik w postaci ojca, w życiu każdego dziecka, jest nie do zastąpienia. Nawet najlepsza matka zrobić tego nie zdoła. My, świadome tego wszystkiego, możemy naszych chłopaków wspierać i motywować. A w czasie, gdy oni zajmują się sobą… Pójść do fryzjera czy na kawę z przyjaciółką… :))) To co? Kiedy kawusia? 😉
Alicja