Każdy kto przechodzi na dietę bezglutenową szybko odkrywa, że największą zmorą i wyzwaniem tej diety jest pieczywo. Chleby bezglutenowe są piekielnie (a’propos wypiekania ;)) drogie, bo kosztują od około 7zł za 4 kromki do około 18zł za bochenek. Te, które można kupić w marketach, są okropne w smaku, a ich skład to istna tablica Mendelejewa. Znacznie lepsze są chleby wypiekane przez małe piekarnie, dostępne w zaledwie paru miejscach we Wrocławiu, więc jeśli chodzi o mniejsze miasta, to nie wyobrażam sobie możliwości kupienia takiego chleba gryczanego czy jaglanego, robionego na zakwasie… Oczywiście, jak zwykle życie pokazuje, że jak się chce i się poszuka, to można wszystko… I w taki właśnie sposób, metodą prób i błędów oraz testów i porównywania przepisów znalezionych w sieci, wymyśliłam swój chleb, który w zasadzie może się nazywać A’la chleb 🙂 Zapnijcie pasy, albo raczej wkładajcie fartuchy i do dzieła. A! Proponcje podaję na oko, bo w kuchni improwizuję i działam na oko. Więc mniej więcej:
1,5 szlanki bezglutenowej mąki firmy Shar (dostępnej w Rossmannie czy Tesco)
szklanka mąki grycznej
szklanka mąki jaglanej
pół szklanki mąki ziemniaczanej
szklanka siemienia lnianego zalanego wrzątkiem (ma być gęsty glut. Siemię szybko wpija wodę, więc nalewam troszkę ponad poziomem siemienia w szklance, a i tak zawsze uzupełniam jeszcze odrobiną wrzątku J)
łyżka soli himalajskiej lub morskiej (choć podobno nasza zwykła sól też jest ok)
¼ kostki pokruszonych świeżych drożdży
ciepła woda
ziarna czy przyprawy jakie lubimy (ja najczęściej dodaję mieszankę sezamu, nasion chia, i słonecznika).
Wszystkie składniki mieszam drewnianą łyżką w szklanej misce. Nie piszę ile dokładnie ciepłej wody dolewam, bo patrzę na konsystencję ciasta. Ma być gęste, ale dające się mieszać. Zazwyczaj około szklanki – 1,5. Ma wyglądać tak:
Foremkę wykładam papierem do pieczenia i wlewam ciasto. Wierzch posypuję słonecznikiem i smaruję wodą. Dzięki temu skórka nie pęka i nie robi się zbyt twarda. Ciasto wkładam do piekarnika rozgrzanego do 30 stopni i już go nie ruszam. W tym czasie ciasto ładnie wyrasta. Po 20 min. podkręcam temperaturę do 180 stopni. Po 50 min. wyjmuję ciasto z foremki i w samym papierze, który się przykleił do chleba piekę kolejne 20min. I gotowe 🙂 Warto postukać w ciasto od spodu. Gdy wydaje tępy dźwięk, jest upieczone 🙂 Czekam aż chleb wystygnie, bo krojony na ciepło znacznie bardziej się kruszy. Kroję go na kromki i wsadzam je do zamrażarki. Dzięki temu nie psuje się, a my w każdej chwili możemy wyjąc tyle kromek ile chcemy z zamrażarki i rzucić je do tostera, by po chiwli mieć pysznego tosta 🙂 Jeśli nie zdążę go schować go do zamrażarki, spokojnie stoi do 3 dni na blacie, pod ściereczką i nic się z nim nie dzieje. Świeży smakuje bardzo dobrze, ale jako tosty jeszcze lepiej. Ogólnie, bezglutenowe chleby są wg mnie smaczniejsze po przypieczeniu.
Powiem Wam nieskromnie, że jestem mega dumna z tego chleba. Wczoraj upiekłam dwa bochenki. Dziś skroiłam część w drobną kostkę i zawiozłam Tymkowi do przedszkola, żeby miał na grzanki do zupy. Kilkoro starszych i młodszych degustatorów zasmakowało w nim i… Znów muszę przywieźć zapas cheba na grzanki, bo nie z niego nie zostało 🙂 Dla kucharki nie ma lepszej nagrody niż zadowoleni konsumenci 🙂 Ciekawa jestem zdania Piotrka Kucharskiego, który jest w tej dziedzinie specem.
Dzięki temu chlebowi (i czasami sprawdzonym chlebom, które kupuję w Pochlebnej lub w Pasażu Grunwaldzkim na jarmarku, który odbywa się w pierwszy weekend miesiąca) chleb wciąż jest obecny w naszej diecie. Mimo, że często na śniadania czy kolację jadamy dania na bazie jaglanki, możemy jeść kanapki jak każda normalna rodzina. A powiem Wam, że naprawdę o to się najbardziej bałam, że tego chleba będzie na brakować… Makarony bezglutenowe można kupić bez problemu. Chleb bezglutenowy jest wyzwaniem. A dokładnie – jeśli tak jak ja i moi mężczyźni, ma się alergię nie tyle na sam gluten co na pszenicę, żyto, jęczmieć itd. to należy zwrócić uwagę na to, że cheb bezglutenowy często zawiera hydrolizowane białko pszenne… O ile nie szkodzi on osobom z celiakia, o tyle dla nas jest szkodliwy… :/ Oj, nie ma lekko…
Pizzę bez glutenu, też robię już bardzo przyzwoitą 🙂 Teraz marzymy o bezglutenowej picie i o chlebku Nann… Poszukiwania idealnej receptury czas start! Trzymajcie kciuki! 🙂 A ja trzymam kciuki za Wasze A’la chleby 🙂 Dacie znać jak wyszły? 🙂
Alicja